10/31/2011

Konkretnie niekonkretni,

czyli rzecz o umawianiu się w sieci.

O tym, że internet stał się olbrzymim udogodnieniem dla gejów, nie
muszę nikogo przekonywać. W globalnej sieci powstały steki portali i
czatów. Zacznę może od portali "społecznościowych". Tak, tak,
społecznościowych, bo czym się różni FB od stricte branżowych portali.
Na FB przyjmujesz znajomych a na innych dodajesz ich do "ulubionych",
tudzież "linkujesz" ich profile do twojego. Może jest jedna różnica na
FB nie musisz zastanawiać się jak się zaprezentujesz. Od tego w jaki
sposób przedstawisz swoją osobę na portalu branżowym, zależy czy
znajdziesz kogoś. Czy ta druga strona zainteresuje się tobą. Bez
względu na to, czy szukasz tylko na seks, czy też może szukasz "tego
jedynego", ważne jest jak się zaprezentujesz. Na spotkaniu w Poznaniu
usłyszałem określenie jednego z portali, jako "Blue allegro".
Strasznie przypadło mi to określenie do gustu. Niczym na prawdziwym
allegro wystawiamy swoją ofertę i przeglądamy oferty innych od czasu
do czasu "licytując" z nadzieją, że nasza oferta będzie spełniać
wymagania oferującego.
Od jakiegoś czasu zauważyłem, że na portalach określenie "spoko
koleś/ziom", "fajny szuka fajnych", czy "konkret szuka konkretów".Nie
potrafię rozszyfrować tych określeń. Mowa młodych ludków chyba nie
jest dla mnie. Lubię mieć jasno postawione na co liczy taki osobnik.
Jak ktoś do mnie pisze wiadomości, to też wolę jak przejrzyście
napisze czego ode mnie oczekuje. Mimo, że nie jestem "spoko", może i
nie jestem "fajny", to raczej bywam konkretny. I tutaj się zaczyna
bajka. Wysyłasz do takiego kolesia wiadomość z oczywistym tekstem
typu: "może masz ochotę na seks z nami. Mamy lokum i jesteśmy chętni".
W odpowiedzi dostaję wiadomość: "a co lubicie". Myślę sobie: Kurwa,
przecież wszystko jest opisane na profilu, ale odpisuję nasze
preferencje. Kolejna wiadomość jest, a ten drugi to kto. Mimo, że jest
podane na profilu nickname Kochania, i tak odpisuję, żeby nie było, że
jestem nie kulturalny. I pojawia się kolejna wiadomość w stylu: "a co
będziemy robić", itd. i itp. Rozmowa się ciągnie w nieskończoność, a
nam przechodzi ochota na jakikolwiek seks.
Ostatnio znajomy mi powiedział, że zmienił zdjęcia na profilu, bo te
które posiadał były zbyt profesjonalne i mogły odstraszać
potencjalnych kandydatów na ... Brzmiało to dziwnie, ale może coś w tym
jest. Zdjęcia zdjęciami, sam lubię oglądać przystojniaków
prezentujących swoje wdzięki, z tym że do nich nie zagaduje. Dlaczego
zapytacie. Odpowiedź jest prosta, życie mnie nauczyło, że raczej nie
jestem w typie takich "kolesi", albo moje Kochanie nie jest w ich
typie. I tak do rzadkości jest, że te "ciacha" odpiszą cokolwiek. I
tutaj właśnie ujawnia się druga prawda o Internecie. Ta pewnego
rodzaju anonimowość powoduje, to że stajemy się nie kulturalni wobec
innych.
O ile na portalach jeszcze ten brak ogłady jest jeszcze nie tak
znaczny, to już na czatach nagminnym jest zamykanie okna z rozmową jak
podam mój i Kochania wiek. Najczęściej osobniki młode tzn. 18-25 lat
zamykają okno i nawet nie napiszą głupiego "przepraszam, nie mój
klimat, powodzenia", czy też "za starzy jesteście, na razie". Kurwa
paluszki by im upierdoliło jak by coś takiego napisali. A tu po
odpowiedzi ile mamy lat, widzę napis "użytkownik zamkną okno priv".
Powoduje to u mnie pewnego rodzaju frustrację i niechęć do dalszego
umawiania się. A co do kurwy nędzy trzydziestoparolatek nie ma nic do
zaoferowania młodemu człowiekowi?? Po kilku takich zamkniętych oknach
odchodzi człowiekowi chęć na dalsze umawianie się. No cóż, my z
Kochaniem damy sobie rady na spuszczenie ciśnienia, a oni niech
żałują, jak się dowiedzą co stracili. Zdarzają się też bajkopisarze.
Niby na początku mu wszystko pasuje po czym wypytuje o szczegóły
przyszłego spotkania, a na pytanie o kontakt zmienia temat. Wtedy już
wiem, że jest to "walikonik" siedzący przed komputerem w celu bajko
pisania w nieskończoność. No cóż w zależności od nastroju, albo ciągnę
taką rozmowę, albo grzecznie piszę, że nic z tego nie będzie i życzę
powodzenia z innymi.
Tak czy inaczej umawianie się w sieci na seks z wiekiem przychodzi
coraz trudniej nie to co jeszcze kilka lat temu.

10/27/2011

Niespodziewanie miły środowy wieczór.

Przez cały dzień próbowaliśmy się z kimś umówić na seks. Plan był
całkiem dopracowany. Umawiamy się na 18:00, bawimy się do 21:00, a
potem jedziemy do miasta, zabieramy znajomego z pracy i jedziemy do
klubu na piwo. Gość był zdecydowany na spotkanie z nami, ale jak się
dowiedział, że Sierściuch jest w domu to zrezygnował. Lekko
podenerwowani odpaliliśmy laptopy i szaleliśmy na czaterii. Niestety,
albo za starzy, albo klimaty nie te, albo... Około 19:30 Sierściuch
oznajmił, że leci do pracy i wyszedł. Z powodu niezdecydowania
uczestników czatu, doszliśmy do wniosku, że zabawimy się sami.
Co tym razem? Na ogień poszła realizacja jednej z moich fantazji. Na
środku stanął taboret, na nim największe nasze dildo. Zdjąłem z siebie
ubrania. Zostałem złapany za włosy, sprowadzony na kolana tak że moja
głowa wylądowała na wysokości krocza Kochania. Jak tylko, uścisk się
rozluźnił, ochoczo zabrałem się za obciąganie nabrzmiałego kutasa.
Znów poczułem pociągnięcie za włosy. Moja głowa została odsunięta na
odległość wyciągnięcia języka od kutasa.
- Chcesz go suko, co? Powiedz, jak bardzo go chcesz.
- Bardzo chcę Twojego kutasa Panie. - wykrztusiłem z siebie, mocno
wyciągają język w kierunku główki kutasa.
Moja głowa została mocno przyciśnięta do lędźwi Kochania, a kutas
głęboko penetrował moje gardło. Szarpnięcie i zostałem pchnięty na
materac.
- wypnij dupę rozgrzejemy ją przed dalszą zabawą.
Wypiąłem się w pozycji "na pieska" z rękoma splecionymi na głowie.
Poczułem chłód żelu spływającego po mojej dziurze. Dwa maźnięcia
kutasem w celu rozprowadzenia żelu i bardzo mocne pchnięcie. Zawyłem z
bólu. Nie sądziłem, że Kochanie tak gwałtownie wejdzie we mnie.
- Pięknie. Ściskaj kurwo, chcę czuć ścisk na moim kutasie! Ściskaj
mocnie! - warczał nade mną Kochanie mocno mnie posuwając.
Na chwilę się zatrzymał, a ja czułem jak przez moja dziura pulsuje na
jego kutasie. Znów kilka ostrych ruchów. Trochę bolało jak uderzał w
drugi zwieracz, który jeszcze nie był na to przygotowany. Nagle
Kochanie gwałtownie wyciągnął kutasa z mojej dupy. Jęknąłem głośno,
nagle brakło mi czegoś. Czegoś co sprawiało przyjemność. Pragnąłem
żeby Kochanie wsadził go we mnie z powrotem. Wstał i ja również
wstałem. Kochanie wyciągnął linę i związał mi ręce z tyłu. Związał je
na całej długości, zaczynając od barków przechodząc coraz niżej, aż do
nadgarstków.
- teraz siadaj na dildo.
Nabiłem się na tyle, na ile byłem w stanie go pomieścić w sobie. Moje
ręce zostały przywiązane do jednej z nóg taboretu na którym stało
dildo. Wolnymi końcami liny Kochanie przywiązał moje nogi do kolejnych
nóg taboretu. Związany, w półprzysiadzie, nadziany na dildo kręciłem
się i wyłem, gdyż moje mięśnie ud zaczęły masakrycznie boleć. Ani
usiąść do końca na dildo, bo się nie mieści, ani wyprostować nóg. Nie
sądziłem, że moje uda tak szybko zaczną odmawiać mi posłuszeństwa.
Jeszcze w trakcie wiązania uda zaczęły mi drgać. Z sekundy na sekundę
napięte mięśnie ud bolały coraz bardziej. Kochanie przyglądał się moim
zabiegom wydostania się z tego impasu.
- O to kurwie chodziło !? Tak chciałeś być związany? To masz. - Śmiał
się szyderczo ze mnie, klepiąc po moim kutasie.
- Nabij się głębiej to ulżysz nogą. - mówiąc to ciągną mnie za jaja w
dół, ale moja dupa nie chciała wpuścić głębiej tego olbrzymiego dilda.
W tej pozycji wytrzymałem jeszcze kilka szarpnięć za sutki i zacząłem
prosić o rozwiązanie. Kochanie szybko mnie rozwiązał. Wyprostowałem
nogi, ale kurwa mnie uda bolały. Kochanie położył się na plecach.
- To teraz siadaj na niego.
- Nie wiem czy dam radę, nogi mnie bolą. - mruknąłem.
- Siadaj!
Nadziałem się na kutasa i starałem się trochę pogalopować, ale ciężko
mi to szło. Za pozwolenie zszedłem z kutasa i wziąłem go w usta.
- Kładź się na brzuchu.
Kochanie usiadł na mnie i gwałtownym ruchem wsadził mi swojego kutasa
w dupę. Jęknąłem. Kochanie położył się na mnie i zakneblował mnie
swoją ręką.
- Teraz możesz głośno jęczeć, suko - wyszeptał mi do ucha Kochanie
ostro mnie posuwając.
Potem zatkał mi usta i nos dłonią.
- Jak się będziesz musiał złapać oddech to podnieś nogę - usłyszałem.
Posuwał mnie tak chwilę, moja noga ze trzy razy powędrowała do góry.
Potem Kochanie podniósł się i dalej siedząc tuż za moimi pośladkami
chwilę mnie posuwał. Wyciągnął kutasa, wstał, a mnie nakazał leżenie
dalej na plecach. Wyciągnął coś z szuflady i siadł znów na mnie.
Założył mi obrożę. Następnie związał ręce na plecach. Dowiązał je do
obroży, tak że ręce miałem wysoko na plecach. Dał mi poppersa i zaczął
mnie na nowo posuwać. Za każdym razem kiedy mocniej dobijał jęczałem.
Obróciliśmy się na bok. W ten sposób Kochanie mógł mnie posuwać i
równocześnie bawić się moim kutasem. Przestał mnie posuwać, ale nie
wyciągnął ze mnie kutasa, tylko zaczął mnie onanizować. Robił to dość
mocno, tak że moje biodra też się poruszały. Nie przeszkadzało mi to
gdyż byłem bliski tryśnięcia. Nagle usłyszałem charakterystyczne
ryknięci. Napięcie mięśni.
- O kurwa! O ja pierdole! - okrzyki te wyleciały z ust Kochania w
momencie kiedy jego mięśnie były maksymalnie napięte, a ja czułem jak
jego sperma zalewa moje wnętrze.
- I co kurwa narobiłeś?
Nic się nie odezwałem, bo co miałem powiedzieć. Kochanie nadal nie
wyciągają kutasa z mojej dupy nadal mnie onanizował. W odgłosach jęków
rozkoszy w końcu trysnąłem i ja. Kochanie wyszedł ze mnie i położył
się obok mnie. Je leżałem całkowicie bez sił.
- Rozwiązać Cię? - zapytał.
- Nie koniecznie, niech ochłonę trochę.

Poleżeliśmy chwilę, następnie rozwiązał mnie. Grzecznie ubraliśmy się
i ruszyliśmy do klubu na spotkanie ze znajomymi.

10/26/2011

Weekend w Poznaniu

Trochę późno ten wpis, już zacząłem się zastanawiać czy go umieszczać.
Do Poznania wyruszyliśmy w piątek rano zabierając ze sobą znajomego,
który tak do końca nie był pewien czy chce jechać czy też może
pozostać w domu. Z godzinnym opóźnieniem wyjechaliśmy w końcu. Droga,
jak to wszystkie wyjazdy z początku mijała szybko na dyskusjach o
niczym, z czasem stawała się coraz trudniejsze do zniesienia. Im
bliżej byliśmy celu tym bardziej się denerwowaliśmy wszelkimi
remontami drogowymi, które przeciągały moment wylądowania w miejscu
docelowym. Uff, udało się nawet znaleźć miejsce blisko naszego
kwaterunku, z czego byliśmy niezmiernie zadowoleni. Abordaż pokoju,
przywitanie się z jego mieszkańcami. Rozpakowanie walizek, przegląd w
czym wystąpić piątkowego wieczora i szybkie wizyty w łazience w celu
zmycia z siebie kurzy z podróży i nie tylko ;). Zakupy na śniadanie i
mały before'ek przed wyjściem do lokalu z Wyborową w tle. Wyjście do
lokalu, w którym miało się odbyć z kandydatami na najmiśkowniejszego z
miśków. Lokal, mnóstwo znajomych, niektórych widzieliśmy ostatni raz
rok temu. Powitania, prezentacje "nowych".
Drink, rozmowa, papieros. Ta przetrwaliśmy 2 godziny. Potem zrobiliśmy
sobie mały clubbing. Odwiedziliśmy dwa lokale z darkroom'ami. Dlaczego
dwa? Ponieważ w pierwszy świecił pustkami. Za to w drugim było
znacznie bardziej konkretnie. Faceci wiedzieli w jakim celu tu
przyszli i na co mają ochotę.
Szybki trójkącik, ale bez jakiś rewelacji, nawet nie polecieliśmy,
mimo że ten trzeci był całkiem przystojny. Powrót na stare śmieci. O
dziwo mało kto się zorientował, że nas nie było 1,5h. Powrót do pokoju
po 5:00 nad ranem i zakończenie tego co zaczęliśmy w darkroomie.
Pobudka o 10:00, śniadanie i uczucie doganiającego mnie kaca. Goście,
goście i wyjście na obiadek. Szybkie telefoniczne zaproszenie na kawę
do klubu i już wieczór. Powtórka rytuału z dnia poprzedniego i wyście
do lokalu. Oczekiwanie na wynik wyborów dłużył się niesamowicie. Nie
wytrzymaliśmy z Kochaniem na odczytanie wyników. Były opóźnione
półtora godzinne. Wyszliśmy wcześniej poszukać przyjemności w
darkroomach tutejszych lokali. Było warto. Zamknęliśmy się w jednej z
kabinek z przystojnym, świetnie zbudowanym gościem. I zaczęło się.
Myśleliśmy że będzie ostrzej. A skończyło się na posuwaniu na dwa baty
i 2 w 1. Kochanie był ostry w stosunku do mnie, gość już nie
specjalnie, na szczęście atmosfera podniecenia i ekscytacji nadrabiała
brak ostrzejszych klimatów. Po wszystkim gość przeprosił, że dnia
poprzedniego już był wyczerpany i nie miał siły na igraszki z nami.
Pozbieraliśmy się i wróciliśmy do opuszczonych znajomych. Tym razem w
pokoju byliśmy o 4:00, ale spać poszliśmy dopiero o 5:00.
Niedziela powrót do domu. W samochodzie mimo, że było nas 4-ch, było
smutno.Nikt nie chciał się przyznać, że żałuje, że ten weekend już się
skończył.

10/18/2011

Takie małe marzenie

Już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie takie jedno marzenie. Test
pewnej gry. Dwóch Masterów, dwóch cweli, spotkanie wieczorno-nocne i
ta gra. Masterzy ubrani klimatycznie (skóry, glany, stroje robocze,
wojskowe) pijąc piwo, rzucają kostką i patrzą co los przyniesie
cwelom. Nadzy cwele czekają na wykonywanie kolejnych zadań, które
wskaże pionek.

Rywalizacja pomiędzy Masterami, który ma lepszego cwela.

Rywalizacja pomiędzy cwelami, który z nich jest twardszy i więcej może znieść.

Taka seks zabawa bez pośpiechu. Z luźnymi pogawędkami Masterów między
kolejnymi rzutami kostką, w końcu cwele nie mają prawa głosu. Ze
sprawdzaniem czy zadanie zostało poprawnie wykonane.

Czy to się stanie, nie wiem, to zależy w głównej mierze od Kochania.

10/14/2011

Środowy wieczór

Wtorkowy wieczór może nie należał do najbardziej udanych. Słowo „może" nie znalazło się w tym zdaniu bez kozery, ponieważ to co działo się w środowy wieczór przeszło moje wyobrażenie. Zaraz po pracy pojechaliśmy z Kochaniem na zakupy. W planach był zakup kominiarek.
Będą w domku przygotowaliśmy sprzęt do pokazu on-line. Trochę czasu nam zajęło skonfigurowanie laptopa, kamery i oprogramowania.
Kominiarki na głowę i wystartowaliśmy. Na początku Kochanie porządnie mnie związał linami jutowymi w stylu boundgods. Najpierw ręce w nadgarstkach zostały związane z tyłu cienką, krótką linką. Następnie pierwsza gruba lina utworzyła piękny wzór na górnej części klatki piersiowej, tuż nad sutkami i na barkach. Druga lina powędrowała na klatkę piersiową poniżej sutków. Obie te liny zostały związanie razem, tak że sutki były pięknie wyeksponowane. Trzecia lina poszła na brzuch zaraz pod żebrami. Po dwukrotnym opleceniu brzuch, końce liny oplotły z tyłu ramiona. Myślałem, że to będzie koniec i przystąpimy do igraszek bardziej seksualnych, ale nie. Kochanie, że szkoda nie wykorzystać tak pięknego wiązania i wpadł na pomysł że mnie podwiesi na tych linach pod sufit. Co niezwłocznie zrobił. Dodatkowo obwiązał mi nogi. Każdą z osobna podwiesił do belki biegnącej pod sufitem. Nie ukrywam, że ta belka była tam zaplanowana między innymi do tego typu zabaw.
Zawieszony nad ziemią dostałem kilka klapsów w tyłek i kilka klapnięć w kutasa i jajka ładnie wyeksponowane w tej pozycji. Następnie dostałem kutasa Kochania do obciągu. Nie za długo, bo mu nie za wygodnie było, więc rozbujał mnie i poszedł do szuflady z zabawkami po ass-plug'a. Zaaplikował go w mój otwór i sięgnął palcat. Dostawałem palcatem w pośladki, kutasa, sutki i brzuch. Chwilę okładał mnie tym palcatem, a następnie przeszedł do zabawy moim kutasem. Bawił się, aż do momentu kiedy nie wytrzymałem i trysnąłem spermą. Zostałem opuszczony na ziemię. Nadal związany, na kolanach przystąpiłem do obciągu. Kochanie znudził się staniem, ustawił mnie w pozycji „na pieska". Klęcząc z rozchylonymi nogami, ze związanymi na plecach rękoma, oparty głową o materac miałem ślicznie wypięty tyłek. Wtedy zauważył, że mój otwór jeszcze jest zakorkowany. Szybkim ruchem wyciągnął plug'a i wsadził na jego miejsce swojego kutasa. Zaczął mnie ostro posuwać. Na całe szczęście mimo niedawnego spustu, zaczęło we mnie narastać podniecenie. Dzięki temu posuwanie nie było, aż tak nieprzyjemne, jak to ma miejsce po wytrysku. Cała sytuacja była na tyle podniecająca, że mój mały na nowo zaczął się podnosić. Kochanie posuwał mnie raz szybko, krótkimi ruchami, by za chwilę mocno dobijać. W rżnięciu Kochanie pomagał sobie trzymając mnie za uprząż stworzoną z lin. Z tułowiem uniesionym nad ziemią, wygięty w łuk, byłem ostro posuwany. Jego kutas jeździł po mojej prostacie, a ja wyłem z przyjemnego bólu. Po kilkuminutowym posuwaniu Kochanie wyszedł ze mnie, rozwiązał liny, położył się na materacu i kazał sobie obciągać. Obciągałem, a On dociskał moją głowę do swojego łona. Jego kutas głęboko penetrował moje gardło. Dławiłem się i krztusiłem. Usłyszałem:
- odwróć się przodem do kamery i siadaj na kutasie.
Rozkaz bez ociągania się wykonałem. Po nadzianiu się na przyrodzenie Kochania, zacząłem galop. Kolejny rozkaz jaki usłyszałem:
- wal sobie. Masz polecieć.
Waliłem mojego na wpół sztywnego chuja i ujeżdżałem kutasa Kochania. Jęki sugerowały, że robiłem to dobrze. Na moim ciele, w wyniku wysiłku, pojawiły się kropelki potu. Dalej pracowałem nad sprawianiem przyjemności Kochaniu. W pewnym momencie Kochanie podniósł nogę. Złapałem ją i nie przerywając galopu, zacząłem lizać i ssać palce stopy. Usłyszałem:
- ooo… tak, kurwa! Dobrze, tak dalej!
Nie trwał długo, jak z całego podniecenia tą sytuacją trysnąłem drugi raz. Bez sił na dalszy galop, w półsiadzie oparłem się na wyprostowanych rękach, nadal nadziany na kutasa Kochania.
- Pokaż spermę! - Usłyszałem. Pokazałem zaspermioną rękę Kochaniu.
- OK! Teraz obciągaj.
Położyłem się między nogami Kochania i zacząłem obciąg. W pewnym momencie Kochanie podniósł się. Stanął nade mną i dał mi swoją stopę do lizania. Leżąc na brzuchu u jego stóp, lizałem jedną z nich, a drugą masowałem ręką. On, niczym tytanowy olbrzym stał nade mną i wali swojego „zaganiacza". Zsuną nogi razem na wysokości mojej szyi, blokując moją głowę między nimi. Mogłem tylko rękoma masować jego napięte łydki. Ryk niedźwiedzia. Duże, gorące krople zaczęły spadać na moje plecy, rowek i uda. Tak ogromnego, silnego i obfitego wytrysku już bardzo dawno nie wiedziałem. Poluźnił się uścisk na mojej szyi.
Chwila na złapanie oddechu. Kochanie podszedł do komputera i patrzył na efekty naszej zabawy. Podniosłem się, a sperma spływała obficie z moich pleców.
Popatrzyliśmy na efekty naszych niedawnych igraszek. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Splątane liny plątały się po połowie pokoju, w kącie leżał plug, a pod kaloryferem palcat. Piękny widok.

10/12/2011

Wtorkowy wieczór

Po sobotnio-niedzielnej nocy w poniedziałek nie mieliśmy sił na nic. Z resztą mnie dopadł Morfeusz o 19:00. Padłem i nie byłem się w stanie nawet dobrze przebudzić. Co się działo tamtej nocy zostawiam Wam drodzy czytelnicy w domysłach. Jedyne co napisze to, to że było nas 5-ciu i w grę wchodził oral, anal i ff.
Wracam jednakże do wtorkowego wieczoru. W trakcie pracy ( a pracuję od 8:00 do 16:00) chciałem z Kochaniem ustalić co będziemy robić wieczorem, żeby nie gnuśnieć bez planu.
ja: co dziś robimy??
Kochanie: ??? masz jakąś propozycję >
ja: no właśnie nie za bardzo (w tym momencie zaświtała mi myśl, że nie chciałbym nikogo w łóżku na ten dzień, ale też nie chciałbym ograniczać Kochania)
ja: a Ty??
Kochanie: ja też ... a chciałbym coś robić by nie siedzieć w domku bezczynnie
ja: coś tam mi się kołacze po głowie
Kochanie: no to dawaj
Kochanie: co sie kołacze
ja: moment
ja: myślałem o ćwiczeniach z wiązania, może jakieś fotki nowe
Kochanie: :) :) :D
ja: jakoś tak nie mam bardzo sprecyzowanych planów
ja: a Ty?
Kochanie: MOZE BYĆ ... tylko musisz ty pokazać jakie wiązanie ... przygotuj parę fotek (i w tym momencie zjebał mi nastrój, nie mógł się sam postarać coś wykombinować, tyle razy mu podsyłałem różne sposoby wiązania, dodatkowo ma link do mojego bloga gdzie są odnośniki do innych blogów, a może mu się coś spodoba i chciałby spróbować. Skoro, podobno jemu też się to podoba to dlaczego czegoś sam od siebie nie zaproponuje)
(pomyślałem że dam mu wolną rękę i zapytałem licząc na jakieś pomysły z jego strony) ja: chyba że może Ty wymyślisz coś innego
Kochanie: najpierw wiązanie a potem FF
(no to się kurwa wysilił :( ) ja: ok
OK. niech i tak będzie, trzeba tą moją kurwicę obrócić w dobrą zabawę pomyślałem. W pracy nie miałem możliwości wybrać zdjęć do wiązania, które mógłbym mu zaproponować. Takich z których on mógłby coś wybrać, w końcu to On ma być dominującym i to On powinien wybrać to co mu się podoba. Poburzenie przeglądnąłem tylko foldery ze sposobami wiązania, tak żeby w pracy nikt nie podejrzał, a żebym ja miał jakiś punkt wyjścia w domu.
Po przyjeździe do domu, kolejny wkurz. Nasz domek był wietrzony na całego. Zagotowało mnie to, ale ok, jakoś to będzie. Starałem się na całego, żeby ten wieczór nie był porażką. I żeby był tylko nasz. Spokojnie pozamykałem drzwi.
Kochanie stwierdził, że napali w kominku. Ucieszyłem się, że będzie nastrojowo. Zrobiłem tylko uwagę, żeby zamykał drzwi, jak wyjdzie rąbać drewno i dostał mi się opierdol. Zrobiło mi się skurwysyńsko przykro, ale tłumaczyłem sobie, że jakoś to będzie. Starałem się nie poddawać nerwom. Po zjedzeniu obiadku poszedłem się przygotować na to co miało się dziać za chwilę.
Po wyjściu z łazienki przeglądnęliśmy z Kochaniem sposoby wiązania, które można by było na ten wieczór zastosować. Nie miałem czasu na wyselekcjonowanie tylko kilku sposobów wiązania, więc zrobiliśmy przegląd zdjęć i nawet obejrzeliśmy jeden film instruktażowy. Poszliśmy na górę i zaczął się proces wiązania. Było dość ciekawie, tym bardziej, że Kochanie zaczął improwizować. Było to zaskakujące i dość podniecające. Całą zabawę popsuł Sierściuch, który nagle wrócił pomieszkać z nami. No cóż. Stało się. Nie wiem co było impulsem do wyrzucenia z siebie tego wszystkiego co we mnie siedziało, wszystkich uwag odnośnie zachowania się Kochania jako Mastera. Rozmowa trwała do 2:00 w nocy. O jego braku zdecydowania, o niepodejmowaniu decyzji, o tym wszystkim co robię ja zamiast On podczas zabaw. Wróciły rozmowy, które toczyliśmy przed 2-3 latami temu. A ja nie mam już siły tłumaczyć ciągle tego samego. A podczas całej tej rozmowy i pod wpływem wcześniejszego zachowania się Sierściucha, chodził mi po głowie refren piosenki Chłopców z placu Broni „Kocham Wolność". I zastanawiałem się co z tą wolnością.

10/07/2011

Kolizja

Wczoraj wieczorkiem wracaliśmy sobie z Kochaniem z miłego nie seksualnego spotkania. Na jednym ze skrzyżowań najechał na nasz samochodzik inny samochód. Wkurwiony na maksa zadzwoniłem po policję. I?? I czekaliśmy 3 godziny na przyjazd radiowozu. A ja zdążyłem w tym czasie się uspokoić i na nowo wkurwić, zastanawiając się na co idą moje podatki. Wróciliśmy do domu na tyle późno, że cała ochota na seks już nam przeszła.

10/05/2011

Podrywanie na portalu "społecznościowym"

1) Otrzymałem znaczek „Seksy"
2) Zrewanżowałem się „Milusi"
3) Zmiana znaczka na „Chciałbym się z Tobą spotkać" - Zaczyna się robić ciekawie pomyślałem, tym bardziej, że ów człowiek mieszka ponad 300km od nas.
4) Rewanż w postaci znaczka „Interesujący"
5) Jest !!! Jest !!! pierwsza wiadomość od nieznanego. Otwieram i co? I czytam „siema". Kurwa, co to ma być? Mógł się człowieczek trochę bardziej wysilić. Z przekory, bardziej przeciw sobie doszedłem do wniosku, że pociągnę temat i równie inteligentnie odpisałem: „Czesc". Klawiatura telefonu nie pozwala na szaleństwa z polskimi literami, ale co tam i tak zrozumie.
6) Ufff… kolejna wiadomość była już znacznie bardziej rozbudowana. Informowała o przyjeździe do Krakowa i chęci odbycia spotkania.
Jak to się skończy to zobaczymy ;)
P.S. Dwa wpisy jednego dnia, hmmm.... muszę się wytłumaczyć, nad wcześniejszy wpis zacząłem już kilka dni temu, ale dopiero dziś udało mi się go dokończyć.


Odkrywanie siebie samego

Świat BDSM nie zawsze mnie pociągał. Przynajmniej nie w takiej
formie jak teraz. Fakt zawsze się śliniłem na widok faceta rosłego,
przypakowanego, owłosionego (choć nie koniecznie ;) ). W trakcie
dojrzewania moich upodobań, facet ten „zaczął nosić" skóry. Bez
znaczenia czy była to tylko skórzana kamizelka, spodnie, chapsy czy tylko
uprząż (mniam). Tłumaczyłem sobie że skóra to taki mały fetysz, a
ten typ faceta podoba się nie tylko mnie więc nie odstępuje od ogółu.
Ha, nawet lepiej, jestem z takim facetem z związku. Z czasem zaczęły mi
się podobać zabawki, potem wiązanie. Kolejnym etapem był fisting,
który na początku mojej seksualnej podróży, przerażał mnie i
obrzydzał. Gdzieś pomiędzy kolejnymi etapami rozwoju seksualnego
pojawiły się: poppers, wosk, klamerki i kilka innych ;). Z czasem
uzbierało się tego całkiem sporo. I nawet spanking zaczął mi się
podobać, choć jako strona pasywna, byłem jego przeciwnikiem. Nie wiem, w
którym momencie zaintrygowała mnie chęć bycia zdominowanym przez innego
faceta. Zdominowanym, czyli... o tym w innym wątku.
Fakt, faktem BDSM cichutko wkradło się w moje/nasze życie seksualne.
Zaskoczony takim biegiem wydarzeń, chciałem wyjaśnić dla siebie samego,
jak to się stało. Przecież nie każdy kto ma styczność z praktykami
BDSM jest w stanie się do nich przekonać. Wręcz przeciwnie, spora grupa
osób po pierwszych kontaktach stwierdza, że to ich nie podnieca ich
bardziej lub że podniecenie zupełnie zanika.
Dlaczego „TO" mi przypadło do gustu?
Pomogło grzebanie w mojej pamięci. Szukałem wszelkich zachowań
seksualnych. Powoli spod kurzu zapomnienia wydobywałem kolejne
wspomnienia. Wróciły lekko rozmyte przez czas obrazy zabaw w piwnicy w
bloku. Wraz ze starszymi kumplami mieliśmy tam swoją kryjówkę. O dziwo
zawsze miąłem starszych kolegów na blokowisku. Rówieśnicy jakoś mnie
nie interesowali. Głównie przesiadywaliśmy i gadaliśmy, bawiliśmy się
saletrą i cukrem, ale też i było wspólna walenie konia. To tam
zbierałem pierwsze „szlify". Potem zabawy u nas w mieszkaniu z
sąsiadem kilka lat starszym. Te wspomnienia są znacznie wyraźniejsze. Z
nim bawiliśmy się w wiązanie, kneblowanie, podwieszanie za jajka.
Lubiłem te zabawy. Z rękoma związanymi na plecach leżałem nagi pod
stołem jadalnym. Stół jakich było dużo w tamtych czasach. Klasyczny,
wysoki, fornirowany stół rozsuwany, z dodatkowym blatem jakby było
więcej biesiadników. On przywiązywał sznurek do mojego przyrodzenia
przewieszał go przez belkę podtrzymującą dodatkowy blat i podciągał
mocno do góry. Teraz wydaje mi się ta scenka trochu śmieszna. Dwóch
łobuziaków bez problemu mieszczących się pod stołem ostro się
zabawia. Innym razem związany klęczałem przy łóżku, z tułowiem
położnym na łóżku. Pod nos wkładał swoje kapcie, sam siadał na mnie
i bił pasem po tyłku. Kurcze jak żałowałem jak w wieku 11 lat
musiałem się wyprowadzić na wieś.
Adaptacja do nowych warunków spowodowała, że zarówno stare znajomości
odeszły w niepamięć, jak i zabawy. Wspomnienia zostały odsunięte w
odległe zakamarki pamięci i przykryte nowymi przeżyciami. W nowych
warunkach z początku następowało nawiązywanie nowych znajomości. Nowi
koledzy byli grzeczni, dobrze ułożeni i nie w głowach im były takie
ekscesy. A poza tym nie było też za dużo czasu na wałęsanie się, bo
pojawiły się obowiązki związane z życiem na wsi. Tego też nie
znosiłem, ciągle było coś do zrobienia wokół domu.
Pod koniec szkoły średniej uświadomiłem sobie, że jednak wolę
facetów niż kobiety. Pierwsze spotkanie z mężczyzną. Spokojne,
delikatne, romantyczne.
Studia. Większe miasto. Więcej się działo, ale cały czas klasycznie,
delikatnie, bez ekscesów. Jak jednemu zaproponowałem żeby mnie
związał, to mu się seksu odechciało. Już się nie chciał kolejnego
spotkania.
Potem spotkałem moje Kochanie, wspólne zamieszkanie i całe szczęście,
okazało się że obaj jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia. Mimo że
na początku była klasyka znana z seksu m/m, choć szybko wskoczyliśmy w
3-kąty. Po kilku latach wspólnego życia, okazało się że mnie
interesują ostrzejsze klimaty, chyba już z zakresu BDSM. W tym właśnie
momencie, zacząłem poszukiwać w sobie dlaczego to mnie kręci. Co jest
tego przyczyną. Już teraz wiem. Zawsze taki byłem, a ten okres bycia
grzecznym chłopcem, to okres ukrywania własnych potrzeb pod przykrywką
chłopięcia, z które mnie uważali dotychczasowi partnerzy. Nie moją
jest winą, że młodo i niewinnie wyglądam, moją winą była chęć
dostosowywania się do tych ich wyobrażeń i okłamywanie samego siebie.
Teraz już wiem na czym stoję i wiem czego oczekuję.