11/29/2011

Paczka od wuja Sama


Po 3 tygodniach dotarła do nas paczka z mikołajkowym prezentem. Tak, tak, z Kochaniem już dawno ustaliliśmy, że w ramach prezentu mikołajowego, zaraz jak wrócę z zagranicy, kupimy ET-312B. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Potem już było tylko oczekiwanie w napięciu na dotarcie do nas przesyłki ze USA.
Pierwsze samodzielne użycie naszej zabawki nie był tak ekscytujące, jak to wcześniejsze z człowiekiem, który miał ją opanowaną do perfekcji. Prawdopodobnie wynikało to z pośpiechu, braku doświadczenia, obaw w użytkowaniu i problemów jakie tamtego tygodnia spadły na mnie i na Kochanie. Cokolwiek by to nie było, nie wpływało pozytywnie na radość z posiadanego sprzętu. Za to kolejna zabawa ze sprzętem, to już co innego.
Zabawkę mieliśmy już nie cały tydzień. Trenowaliśmy na niej tylko ten jeden raz, później nie było już czasu na zabawy, dlatego na niedzielę zaplanowaliśmy zabawę. W planach był pokaz na żywo z elementami wiązania tudzież podwieszania i elektro. Nie wspominam o klasycznym brykaniu, bo to standard. Powoli dochodząc do siebie po sobotnim clubbing obmyślaliśmy plan i po południowej kawie mieliśmy przystąpić do działania, aż tu nagle dostałem sexsemesa od jednego z naszych kochanków. Informacja była krótka i treściwa. Miał ochotę na bzykanko, a że lubimy seks z nim byliśmy skłonni poczekać te 4 godziny na jego przybycie. Pojawił się jak zwykle punktualnie, przedstawiliśmy mu plan. Oczywiście wykluczyliśmy na razie pokaz na żywo. Nie żeby nie był zainteresowany, ale na teraz to sobie odpuściliśmy. Może innym razem ;)
Początek jak zwykle, zrzucenie ciuchów, oralek i rozkręcenie zabawy. Na pierwszy ogień poszedłem ja. Leżąc na plecach obciągałem kutasa młodemu, a Kochanie w najlepsze majstrował przy moich genitaliach i otworku.   Zaopatrzony w sondę analną, elektrodę umieszczoną poniżej jąder i opaskę na kutasie zostałem podłączony do ET. Kochanie kazał dać mu informację kiedy coś poczuję i w jakich okolicach, po czym skrzętnie zabrał się za kręcenie potencjometrami. Jak tylko poczułem lekkie mrowienie, zgodnie z wytycznymi, powiedziałem Kochaniu co i jak. Następnie młody usiadł na mojej twarzy, tak, że miałem zablokowane ręce jego nogami. On miał świetne pole do obserwacji, a ja zacząłem wkręcać się językiem w jego otwór delikatnie pojękując  z każdym przypływem impulsu elektrycznego. Kochanie podkręcał, to intensywność, to szybkość zmiany impulsów, ja w reakcji na jego manipulacje  a to mruczałem, a to jęczałem. Zabawa nie trwała za długo może jakieś 10 minut. Teraz młody został podpięty do ET. Konfiguracja identyczna z moją. I zabawa zaczęła się na nowo. Chyba o to chodziło Kochaniu, żeby wyczuć nasze możliwości i ograniczenia. Gdy Kochanie bawiło się ET podłączonym do młodego, ja całowałem go, od czasu do czasu schodząc niżej, żeby wziąć jego kutasa do ust. W końcu przyszedł czas na zmianę konfiguracji. Młody i ja zaopatrzeni jedynie w sondy analne, leżeliśmy na sobie, a Kochanie nadal bawił się ET. Najwięcej przyjemności sprawiało mu jak z młodym jęczeliśmy równocześnie. I jak równocześnie nasze mięśnie napinały się. Po sprawdzeniu kilku wbudowanych programów, intensywności i szybkości, Kochanie stwierdził, że zabawimy się w „sprzężenie zwrotne”. Młody zapytał o co chodzi. Kochanie skrupulatnie z szyderczym uśmiechem wyjaśnił:
- Teraz podpinam mikrofon. Im głośniej będziecie jęczeć, tym intensywniejsze będą impulsy.
Z początku nic nie było czuć, dopiero po nastawieniu odpowiedniej intensywności poczuliśmy średniej mocy impulsy. Kochanie jeszcze coś pogrzebał i klasnął. Nasze mięśnie napięły się, a ja głośno jęknąłem, co spowodowało drugi, jeszcze silniejszy impuls. Młody natychmiastowo, mimo boleśnie napiętych mięśni podbrzusza, zakneblował mnie rękoma. Nie na dużo się to zdało, ponieważ scenka ta rozbawiła Kochanie, który w tym momencie zaczął głośno rechotać. Skręcając się ze śmiechu i widząc, jak nami szarpią kolejne impulsy powodowane jego zachowaniem, Kochanie odsunął się od mikrofonu, dając nam odetchnąć. Na tym etapie zakończył się proces testowania mikrofonu. Ocena: pętla sprzężenia zwrotnego działa doskonale.
Chwila na złapanie oddechu i wyrażenie opinii. Razem z młodym doszliśmy do wniosku, że znacznie ciekawszy byłby efekt, jakbyśmy byli związaniu lub oklejeni folią stretch. Nie musieliśmy dwa razy powtarzać.  Najpierw umiejscowienie elektrod w strategicznych miejscach, tj. po jednej na kutasie i w dziurze. Następnie zostaliśmy osobno zafoliowani i położeni obok siebie. Młody został podłączony do jednego kanału, ja do drugiego i zaczęła się dalsza zabawa z pokrętłami na ET. A to jęczeliśmy obaj, a to na przemian, z zależności od programu i intensywności na danym kanele. A to młody wył i naprężał mięsnie, kiedy ja lekko tylko stymulowany, spokojnie oglądałem, jak rzuca się niczym ryba bez wody. To znów on oglądał jak mną podrzucało i napinało. Kochanie z tego miał niezły ubaw. Widziałem, że podoba mu się tworzenie swoistego utworu muzycznego z westchnięć, pomruków, krzyków i jęków. Zmieniał tylko programy i patrzył na nasze reakcje. Mój kutas cały czas był w silnym wzwodzie, nabrzmiały, aż do granic możliwości. Młodego lekko opadł. Kochanie ustawił program i średnio mocną intensywność impulsów dla mojego kanału, nieco tylko mniejszą dla młodego. Po czym zajął się lizaniem mojego kutasa, by za chwilę nawilżyć moją główkę żelem i jeździć po niej wewnętrzną stroną dłoni. Nie wiem co było intensywniejsze. Wrażenia od dłoni, czy impulsy które co chwilę rzucały mną do góry. Młody w tym czasie przyglądał się co się ze mną dzieję. Przez cały ten czas jeżdżenia dłonią po moim kutasie byłem na granicy wytrysku. Już, już miałem trysnąć, kiedy nadchodził impuls elektryczny, który odsuwał cały wytrysk. Było to za równo cholernie przyjemne, jak i bolesne. Wiłem się w tych wszystkich wrażeniach niczym piskorz. Jęczałem i krzyczałem. W końcu, po kilku minutach zmagań z orgazmem, wyjęczałem, że nie wtrysną w ten sposób. Kochanie zmniejszył intensywność impulsów działających na moje ciało, podkręcił młodego. Sytuacja odmieniła się. Teraz to ja przyglądałem się, jak młody rzuca się w spazmach intensywnych doznań, będąc stymulowany i przez dotyk i elektrycznie. Chwilę to trwało i młody trysnął, wijąc się i krzycząc głośno. Jak się w następnej chwili okazało, nie było to najlepsze dla mnie. Młody został odłączony od maszynki, a Kochanie przeniósł zabawę z powrotem na mojego kutasa. Znów jęczałem, krzyczałem i wiłem się. Na szczęście dla mnie nie trwało to długo. Zabawka została wyłączona, a my z młodym uwolnieni z foliowych kokonów.  Młody poszedł pod prysznic a ja wskoczyłem na kutasa Kochania i galopowałem. Młody wrócił i rzucił się do lizania stóp Kochania. Atmosfera była tak rozpalona, że nie trzeba było długo czekać, aż Kochanie spuścił się we mnie. Delikatnie zszedłem z kutasa Kochania i położyłem się onanizując. Po kilku machnięciach ręką i ja poleciałem. Leżeliśmy wszyscy na materacu wykończeni tym co się działo. Młody z uznaniem patrzył na nas i na zabawkę. Stwierdził:
- Diabelskie urządzenie, ale warte tych pieniędzy. Oj, warte.
Tak oto skończyło się 1,5 godzinne testowanie nowej zabawki.

11/05/2011

Sobotni poranek

Zblazowany pobytem w Dreźnie z niecierpliwością czekam na powrót do domu i możliwość przytulenia się do mojego Kochania. Dziwne, że po tylu latach nadal ta chemia nie przestała działać.