10/25/2012

Natura sie wdziera do naszej sypialni

Wystarczyło podesłać Kochaniu kilka tekstów z sieci na temat działania imbiru, żeby zapałał chęcią wypróbowania go na mnie. 
W ramach zakupów spożywczych zaopatrzyliśmy się również w dorodny korzeń imbiru. 
Wieczorkiem postanowiliśmy wypróbować jak to będzie. Kochanie wyciął z korzenia dwa słupki, o podstawie mnie - więcej 5x5 mm i długości ok. 4 cm. Przyniósł do pokoju zabaw, gdzie za jego poleceniem czekałem na niego nagi.
- Tylko, proszę, zwiąż mnie, zafoliuj, bo nie wiem jak to będzie działać - poprosiłem
- Już się robi - odpowiedział odkładając deseczkę na której leżał imbir i podnosząc z podłogi rolkę folii.
Chwilę potem byłem już owinięty szczelnie folią i leżałem na materacu. Kochanie zrobił dziurę, tak żeby wydostać mojego kutasa i jaja. Podszedł do szafki i wyciągnął średni ściskacz. Ten co ściska tylko jaja, zostawiając kutasa wolnego.
- Teraz będę pewien, że będzie Ci odpowiednio stał - zarechotał w moją stronę.
Faktycznie jeszcze się nie zdarzyło, żeby mi kutas nie stał jak miałem założony ten ściskacz. Już na sam widok, kutas zaczął mi się podnosić. 
- Nie tak szybko, bo jak Ci całkiem stanie, to będą problemy z założeniem go i będzie bolało.
- Co zrobić, jak ja tak na niego reaguję.
- Pomyśl o czymś innym. 
Starałem się przez chwilę nie myśleć o manipulacjach jakie wykonywał kochanie zakładając ściskacz. Było to naprawdę trudne, bo kutas już się był sztywny i przekładanie go i jaj przez dziury w ściskaczu były już bolesne. Trochę trwało zanim Kochanie uporał się z wciśnięciem mojego przyrodzenia, ale koniec końców jaka i kutas były na swoim miejscu. Nastąpiło dokręcenie śrub ściskacza do pierwszego jęknięcia. Przecież tym razem nie chodziło o zgniatanie jaj tylko o zabawę imbirem.
Kochanie położył się wzdłuż mnie. Nasmarował wejście do cewki moczowej żelem. I zaczął wciskać pierwszy kawałek imbiru. Z początku trochę szczypało jak przy zakładaniu cewnika. W końcu nie często coś jest pakowane w moją cewkę, choć szkoda. Przez chwilę nic się nie działo. Potem poczułem ciepło, które z czasem zmieniało się w pieczenie. Nie jakieś silne pieczenie, ale takie nieznośne. Mój kutas nabrzmiał od wypełniającej go krwi jak nigdy dotąd i sterczał lekko przekrzywiony na lewo. Wraz z narastaniem pieczenia dyszałem coraz głośniej. Kochanie dokręcił jeszcze trochę ściskacz, ale to w tym momencie nie robiło takiego wrażenia, jak pieczenie w cewce i ból od napęczniałego kutasa. Kochanie lekko dotknął prącia, a ja wtedy poczułem olbrzymi ból. Jęknąłem głośno. Kochanie szybko odsuną rękę i spojrzał zaciekawiony na mnie. Głęboko dyszałem.
- a to ciekawe. Co się stało?
- tak dziwnie bolało.
- jak to dziwnie?
- bolało, piekło, sam nie wiem.
- a to sprawdzimy. – zaśmiał się i ponownie przysunął palce do mojego kutasa. Ledwo leciutko jego opuszki palców dotknęły główki kutasa a ja zawyłem głośno. Odsunął rękę. Uśmiechną się. Wyciągnął palec i przesuwał nim od podstawy kutasa do czubka. Delikatnie. Lekko tylko dotykając. Ja natomiast czułem coraz silniejszy ból. Gdy już był na wysokości żołędzi wyłem jak zabijane zwierzę. Złapał całą ręką na mojego kutasa. O dziwo silniejszy uchwyt nie był tak nieznośnie bolesny jak delikatne głaskanie. Wykonał kilka ruchów w dół i w górę, jakby chciał mnie spuścić, a ja poczułem jak ciepło-piekąca fala przesuwa się wzdłuż cewki w dół do podstawy kutasa.
- ooo… teraz tak nie krzyczysz.
- bo nie boli tak jak poprzednio.
- aha. Dobrze więc sprawdzimy czy tak samo zareaguje na mój język.
Podsunął głowę bliżej sterczącego, napęczniałego od krwi kutasa. Wysunął język i dotknął nim żołędzi. Znów głośnie wycie rozeszło się  po pokoju.
- ciekawie, bardzo ciekawie.
Kochanie delikatnie objął wargami mojego kutasa. Mną aż zaczęło rzucać. Kochanie wypuścił mojego kutasa z ust w zębami wyciągnął pręcik. Szybko wsunął drugi, świeży. I znów uczucie ciepła, po czym pieczenia. Jeszcze chwilę bawił się głaszcząc mojego kutasa i z radością patrząc jak mnie rzuca i jak wyję z bólu. Przeraził mnie w momencie kiedy zaczął wkładać pierwszy pręcik imbirowy obok drugiego.
- nie, proszę. Nie zmieszczą się razem – protestowałem – a jak wejdą za głęboko. Nie, proszę.
- spokojnie. – mruknął Kochanie i wpychał dalej, nie spoglądając w moją stronę tylko całą uwagę skupiając na cewce i pręcikach – Najwyżej wysikasz je oba lub wyciągnie się je pęsetą.
Po chwili zmagań, byłem zakorkowany imbirem z przodu. Całe szczęście, że byłem owinięty folią, pewnie bym zwiał zanim Kochanie zacząłby wsadzać oba, a teraz dumnie sterczały.
Kochanie ujął mocno mojego kutasa i onanizował mnie mocno uderzając dłonią o płytkę ściskającą moje jajka. Cały czas czułem piekące ciepło w mojej cewce. Oddech pogłębił się i mocno trysnąłem spermą. Pierwsza jej porcja wraz z pręcikami przeleciała wzdłuż mojego ciała i wylądowała na ścianie ponad moją głową. Druga wylądowała na klacie, a następne już spokojnie lądowały na brzuchu.
Nigdy nie miałem tak silnego wytrysku. Nawet Kochanie był pod wrażeniem działania imbiru. Chwilę poczekaliśmy aż opadł mi kutas i Kochanie najpierw uwolnił moje przyrodzenie ze ściskacza a następnie mnie z foliowego kokonu. Po uwolnieniu zająłem się oralnie kutasem Kochania.

Obrośnięci

Remanent w szafce z zabawkami.  I spostrzeżenia nowe. Obrastamy, oj bardzo obrastamy. Obrastamy w zabawki, które potem leżą w szafkach, skrzynkach, walizkach i czekają. Czekają, aż właściciele znów z nich skorzystają. Tylko czy nasza pamięć jest na tyle elastyczna, żeby o wszystkich tych rzeczach pochowanych skrzętnie pamiętać.  Chciało by się je wyrzucić, ale żal. Patrzysz na taką biedną zapomnianą rzecz, leżącą gdzieś w zakamarku i wracają wspomnienia. Wspomnienie emocji jakie towarzyszyły podczas zakupów i ogrom emocji, doznań jakie czułeś podczas zabawy świeżo zakupionymi zabawkami. Ta radość z posiadania, rozpakowania i zabawy. Z czasem zabawka powszednieje, zaczyna się rutyna lub masz „na oku” coś nowego. I kolejny zakup i kolejna zabawka. 

Tylko po co? W imię nowych doznań erotycznych? W imię rozwoju wewnętrznego? Po co?


Na te pytania Wam nie odpowiem. Wiem natomiast jedno, mam kilka zabawek, z których ciągle korzystam już od wielu lat i kilka takich, które samotnie leżą w szafce. I żadnej, ale to żadnej nie mam ochoty się pozbyć, mimo że już nie korzystam z nich tak często, ale może jeszcze wrócą do łask. Kto to wie?


Wiem również, że będą następne zabawki. Jaki długi będzie ich żywot? Tego nie wiem. Wiem, że będą.


Niekiedy najgorsza jest świadomość, że podczas zabawy można się było nimi zabawić raz jeszcze gdyby się o nich pamiętało. Stąd też moje nowe postanowienie zrobienia obszerniejszej szafki tak, żeby wszystkie zabawki były widoczne. Tak, żeby nie zapomnieć że są jeszcze dodatkowe możliwości zabawy, a równocześnie żeby je łatwo było znaleźć.


Pozdrawiam wszystkich chomikujących zabawki erotyczne. Nie zapominajcie o Waszych skarbach.

10/17/2012

Co trzyma?



Co trzyma ludzi razem? Co jest tym lepem między ludzkim, który nie pozwala się rozstać? 
Jak to co? Miłość!  - odpowie kilku z was drodzy czytelnicy. 
Ci ciut bardziej doświadczeni zaczną się zastanawiać i … ups, to jednak nie miłość. To bardziej przywiązanie do drugiej osoby. W innych przypadkach, będą to wspólne interesy, a jeszcze w innych dzieci. Tego ostatniego przypadku nie będę rozwijał, bo jakby nie mam w tej materii doświadczenia, a co więcej nie mam najmniejszego zamiaru mieć.
 Jak to wszystko działa. Pamiętajcie jednakże że są to moje własne rozmyślania. Na początku poznajesz tego faceta. Jest miły, fajnie się Wam rozmawia. Wcześniej czy później lądujecie w łóżku. I ta sfera życia jego i Twoja jest zbieżna. Super seks. I tak to trwa, zanim się obejrzysz jesteś w nim zakochany. Działa ta cała chemia. Jest Wam razem dobrze. Postanawiacie zamieszkać razem. I tutaj stawiasz pierwszy krok do LTR. Okazuje się, że razem łatwiej się Wam żyje. Łatwiej z finansowo. Łatwiej w życiu codziennym. W końcu możesz poprosić go żeby tym razem on zrobił zakupy, żeby przygotował kolację, żeby… itd. Jest tego całe mnóstwo. Całe mnóstwo codziennych czynności w których w końcu masz kogoś kto Ci pomaga. I tutaj przychodzi powoli przyzwyczajenie. Ta początkowa euforia powoli opada, zaczynasz zauważać braki w tym „Twoim ideale”. Lecz brak te jesteś w stanie tolerować. Oczywiście poziom tolerancji jest różny u różnych osób. Tutaj wchodzi drugi czynnik, jakim jest stosunek „tolerancji na jego niedoskonałości” do „wygody jaką sobie wzajemnie dajecie”. Jeżeli pierwszy czynnik jest większy to właśnie postawiliście kolejny krok do LTR. Tutaj zabawa się jednak nie kończy. Już wspólnie żyjecie. Zaczyna się zabawa z finansami. Zaczynacie myśleć o wynajęciu większego mieszkania lub zakupie mieszkania/domu. W końcu razem Was stać na to.  Niestety nieubłagany zegar nadal tyka. Z czasem zauroczenie mija. Obaj się starzejecie, nabieracie nowych nawyków, przestaje Wam zależeć na wyglądzie. Wydaje się że już nie musicie się tak bardzo starać o swój wygląd.  W końcu widział Cię tyle razy nago, nawet srającego na kiblu, chorego czy rzygającego po imprezie. W tylu kompromitujących sytuacjach i niekiedy tak zmiętego, że chyba nic go więcej nie zaskoczy.  A jednak. Obaj nadal dojrzewacie i to co kiedyś było możliwe przez Was do tolerowania z czasem może zacząć denerwować. Tak, cały czas dojrzewamy. Dojrzewamy do nowych sytuacji, do nowych ról, do środowiska. Gdzieś kiedyś usłyszałem że co 7 lat następuje pełna wymiana komórek w organizmie człowieka. Nie wiem czy to prawda, czy też nie. Faktem jest jednak, że z czasem zmienia się nam charakter. I oto przychodzi kolejny kryzys. To co do tej pory było błahostką która tylko lekko drażniła, teraz wkurwia Cię na całego. Działa to w obie strony. Chętnie pieprznąłbyś tym wszystkim, ale … ale już jesteś uwikłany w rachunki, w kredyty, w wspólne interesy. Z pewnością znajdzie się całe mnóstwo rzeczy, które Was wiążą finansowo. I jeszcze jedno, mniej lub bardziej zaczynasz się obawiać, jak będzie wyglądać Twoje życie bez „Niego”. W końcu przeżyliście już swoje. I znów zaczyna się zabawa w „ważenie”, czy możesz sobie pozwolić iść „na swoje” w stosunku „jak bardzo będzie mi brakować Jego pomocy. No cóż, jeżeli nie stać Cię iść „na swoje” lub za bardzo boisz się „jego braku” to po pewnym czasie i wielu kłótniach docieracie się na tyle, że w sposób już pełny, dorosły zaczynacie wspólne życie.  Tutaj właśnie się zaczyna LTR, czyli Long Term Relationship.
 Czy to jest gorsze od tego co było na początku? 
NIE!!!  Jest inne, to na pewno. Jest równie dużo chemii, jak na początku znajomości . Tym razem jednak już wiecie czego możecie się spodziewać. Już wiecie jaki „On” jest. Bardziej ufacie, mniej jesteście zazdrośni, ale jednak. Możecie sobie na więcej swobody pozwolić. Co więcej ta chemia mocna Was łączy i pozwala przetrwać nawet bardzo ciężkie sytuacje. 
Życzę Wam żebyście dotrwali do tego momentu nie z przyczyn niezależnych od Was, tylko przez wytrwałość i wiarę w to że będzie lepiej.

9/13/2012

Odkrywanie samego siebie ciąg dalszy

W świetle wydarzeń jakie nastąpiły w ciągu kilku ostatnich miesięcy, a szczególnie w ostatnim miesiącu, intensywniej zaglądałem w moją duszę. I co? I mam mętlik w głowie na tyle duży, że musi jeszcze trochę wody upłynąć, żebym sobie to wszystko poukładał. Czas na to żeby przyswoić sobie pewne rzeczy które odkryłem w swojej psyche. Stronę po której wolę być: dominujący,  uległy czy może 100% uniwersalny. I tak...

Podczas sesji podoba mi się rola osoby zdominowanej, uległej. Dodatkowo, gdzieś z głębi podświadomości, dotarło do mnie, że jestem masochistą. Choć to też muszę jeszcze na spokojnie przetrawić. Co świadczy za tym, że tak jest. No cóż, lubię ból podczas seksu. Nie, nie każdy rodzaj bólu. Mocno stymuluje mnie chłosta, nawet bardzo. Taka od zaczynana od średniej mocy uderzeń, aż po mocne. Plecy, pośladki, brzuch, klatka piersiowa. Te miejsca lubię mieć chłostane. Choć z klatką piersiową mam zawsze pewne wątpliwości. Chodzi o to, że mam kolczyki w sutkach i nie chciałbym, żeby były przypadkiem wyrwane. Do tego dochodzą zgniatacze jajek, elektro, czy violet wand, wszystko to mnie podkręca. Jednak, jak napisałem wcześniej, nie każdy ból. Nie lubię czuć mocnego bólu w dupie. Pewnie dlatego, że boję się żeby coś nie zostało uszkodzone, coś czego nie będzie widać, a może się skończyć bardzo nie korzystnie dla mnie. Poza tym wszystkim, co na razie opisywało moją masochistyczną stronę, lubię uległość. Lubię sprawiać Panu przyjemność. Lubię leżeć u stóp, nosić obrożę, mieć ograniczone ruchy i być wystawionym na łaskę i nie łaskę Pana. Wykonywać rozkazy, czy też być poniżanym. To wszystko składa się na moją uległo-masochistyczną rolę w relacjach łóżkowych. Niestety to nie wszystko.

Nie wszystko ponieważ lubię również „znęcać się”. Z odpowiednią osobą budzą się we mnie demon sadysty dominatora. Nie, nie dominuję w sensie jakim widzi się na filmach. Nie krzyczę, nie wyzywam od psów, cweli. Raczej przychodzi mi to z trudnością. Kto wie może i z czasem to się zmieni. Na razie, to wolę spokojnie wydać polecenie, które ma być wykonane. W ramach dominacji, podoba mi się widok klęczącego przede mną nagiego niewolnika, kiedy ja jestem jeszcze w ubraniu, obciągającego i dławiącego sie moim kutasem. Niekiedy wyobrażam sobie, że siedzę na fotelu a obsługuje mnie lub leży u moich nóg półnagi niewolnik. To ta dominująca część mnie. Ta sadystyczna to, podoba mi się  zadawanie bólu, kręci mnie to równie mocno, jak i jego otrzymywanie. Związanie ciało pasywka wystawione na moje działania, takie bezbronne. Nawet jęki czy też krzyki męczonego, podkręcają mnie. Niestety jeszcze nie miałem okazji się zabawić sadystycznie tak jakbym chciał. Bez dużego bólu, ale tak bez pośpiechu, spokojnie, patrząc jak biedactwo coraz bardziej się męczy. Było by to realizowane przez ćwiczenia fizyczne lub… Unieruchomienie, które nie daje dużej możliwości ruchu, a każdy możliwy ruch powoduje drażnienie, powoli narastający ból i zniecierpliwienie. To wszystko po to by dręczony miał poczucie swojej bezsilności i beznadziejności sytuacji w której się znalazł. A ja siedząc i oglądając te jego zmagania popijał bym piwo i od czasu do czasu dorzucał jakieś klepnięcie lub szczypnięcie. Po co dla odwrócenia uwagi męczonego od sytuacji w której się znalazł, dla pobudzenia go, dla zwiększenia jego cierpień. Tak mniej więcej wygląda moja sadystyczna natura. Poniekąd są to też i moje marzenia, tak chciałbym być potraktowany.

I w tym momencie dochodzimy do sedna tych rozważań. Nie za bardzo wiem, która z tych osobowości we mnie góruje. A może jestem uniwersalny. Może jestem na tyle szary, że potrzebuję drugiej osoby, przy której nabieram kolorów maso-uległych lub sado-dominujących. Jak na razie trwa moje odkrywanie samego siebie.

9/11/2012

Nowa zabawka.

We wcześniejszym poście widzieliście zdjęcia nowych jeszcze nie wykończonych zabawek. Kochanie te 3 zestawy nazwał: mały, średni i duży. Nie będę tłumaczył, który jest który, myślę że się domyślicie sami. W każdym bądź razie Kochanie chciał wypróbować jak działa średnia zabaweczka. Kochanie uzbroił płyty w niezbędne śrubki i nakrętki. Oglądał z wszystkich stron.
- Jak przez taką małą dziurę przejdą twoje jaja i kutas – komentował na głos. – co prawda sprawdzaliśmy to na desce, ale aż trudno uwierzyć.
- Jak będziesz tak dalej zachwalał ciasność tej dziury, to się nie pozwolę Ci tam wsadzić mojego kutasa.
- Oj tam, oj tam. Co Ty będziesz mi tam pozwalał, sam Ci go tam włożę. Strasznie malutkie są te dziurki. I ta na kutasa z jajami i ta na samego kutasa.
Jakoś nie czułem się komfortowo z myślą, że mój nabrzmiały kutas, mógłby utknąć pomiędzy dwoma płytami zabawki. Przez chwilę wyobraziłem sobie, że mój kutas, urósł i na tyle powiększył swoje rozmiary, że nie możliwe było odpłynięcie z niego krwi i zrobił się siny. Aż mnie ciarki przeszły. Nawet nie starałem sobie wyobrażać jakby miało wyglądać wyciąganie mojego przyrodzenia z tej zabawki.
Nadszedł wieczór i Kochanie nalegał. Ja z moimi wątpliwościami pozostawałem, ale wiem też, że Kochanie by mnie nie skrzywdził. Rozebrałem się pozostając tylko w podkoszulce i zaczęło się. Jedna płyta. Druga płyta.
- Dobrze że wziąłem takie długie śruby. Strasznie ci stanął – komentował Kochanie zakładając nakrętki.
Szybko skręcił je tak, że już czułem ucisk na jajkach. Mój kutas jeszcze mocniej się napełnił się krwią. Widać było na nim wszystkie żyłki.
- Pięknie to wygląda – mruknął Kochanie przyglądając się uważnie swojemu dziełu. – poczekaj chwilę, skoczę po aparat.
Chwilę potem moje jajka odbyły sesję zdjęciową. Kochanie dokręcił jeszcze mocniej.
- Popuść trochę z lewej strony proszę – zacząłem wyć przez zaciśnięte, z bólu i przyjemności, zęby.
Popuścił troszeczkę, tak jeden obrót, ale za to dociągnął z prawej. Poczułem ulgę. To jednak nie był koniec.
- Powąchaj – powiedział Kochanie podając mi poppersa. Jak kazał tak zrobiłem. Zaraz po tym poczułem ciepło rozpływające się po moim ciele i odprężenie. Na to czekał. Znów dokręcał śrubki z obu stron, aż nie zacząłem wyć i prosić, że już mam dość. Przestał. Wziął żel i rozsmarował go na moim nabrzmiałym do granic możliwości kutasie. Jeździł po główce wewnętrzną stroną dłoni, a ja wyłem. To co czułem było mieszanką rozkoszy, lekkiego bólu w jajkach i takiego dziwnego uczucia, kiedy Kochanie skupiał się na mojej żołędzi. Przez chwilę walił mi konia, ale tak żeby mocno uderzać dłonią po górną płytkę. Przestał by zrobić dodatkowe zdjęcia. Potem podszedł do jajek. objął dłonią obie płytki i zaciskał dłoń by zaraz ją rozluźnić. Mojej jajka na przemian były to ściskane, to luzowane. Niesamowite uczucie pulsowania.
- Bierz popka – padł rozkaz.
Niuchnąłem. Kochanie znów dokręcił nakrętki. Nasmarował żelem dłoń i zaczął mi walić. Kiedy już byłem blisko wystrzału puścił mojego kutasa i stanął obok. Z tych wszystkich odczuć nie byłem w stanie na spokojnie leżeć. Wierzgałem nogami a to je rozkładając, wtedy ściskacz opadał, a to znowu łącząc je razem. Niesamowite uczucie. Odlot. W końcu Kochanie zlitował się nade mną i ponownie żelując dłoń walił aż do spustu. Wytrysk był obfity i mocny. Spermą zachlapałem cały brzuch i klatkę, a nawet kilkanaście kropli spadło na poduszkę na wysokości mojej głowy. Kochanie trochę poluzował ściskacz i siedząc okrakiem na wysokości moich kolan zwalił swojego kutasa. Jego sperma dołączyła do mojej powoli ściekając z mojego torsu. Moje jaja w końcu zostały uwolnione. Były małe problemy ze ściągnięciem zabawki, gdyż mój kutas nadal się prężył w jej objęciach. Powoli udało się go ściągnąć nie wyrządzając szkód. Tak oto skończył się test jednej z 3-ch nowych zabawek. Brak mi słów żeby opisać co czułem, na pewno, ale to na pewno będę chciał to jeszcze nie raz powtórzyć. Mam nadzieję, że następnym razem będzie to część większej zabawy.

Recenzja

Jednym z najwierniejszych czytaczy mojego bloga, jest moje Kochanie. Po ostatnim wpisie stwierdził on, że za bardzo się rozpisuję i niektóre teksty mogą zanudzić. Trudno się z nim nie zgodzić. Fakt pierwszy, ostatnio mi się puściło na wodolejstwo niczym u Mickiewicza czy Prusa. Fakt drugi, mało dialogów jest podczas bzykania. A te mogłyby nadać dynamikę relacjom z baraszkowania. Tak jakoś nie jesteśmy zbyt rozmowni, a może znamy się na tyle długo, że wystarczy skinienie, spojrzenie i już wiem co mam robić. W świetle tych argumentów, postaram się mniej rozpisywać. Trzymajcie kciuki.

9/10/2012

Sobotnie spotkanie które odbyło się w niedzielę

Po piątkowych szaleństwach w Betonie wstaliśmy dość późno, tak w okolicach 15:00. Z resztą nie było sensu zrywać się wcześniej z łóżka. W domku wysprzątane, za zewnątrz barowa pogoda, więc i w łóżku przyjemnie się leniuchowało. Po przebudzeniu i rzuceniu czegoś na ruszt doszliśmy do wniosku, że nie mamy ochoty na clubbing i zostajemy w domu. W ostateczności zrobimy jakiś pokaz w sieci. Leniwie oglądaliśmy telewizję wyłożeni na fotelach, jak naszła mnie ochota na sprawdzenie co tam u mnie w telefonie słychać. Oprócz kilku nie odebranych rozmów był też „seksemes” o treści: „Hej! Może macie ochotę mnie dzisiaj ostro rozjebać? Tak koło 19? Może jest jeszcze ktoś chętny? Kamerka? ;)” Oczywiście że mieliśmy ochotę na spotkanie z nim, tym bardziej, że to sprawdzony kochanek. Czym prędzej wysłałem do niego sms’a, że my oczywiście i w ogóle to bardzo chętnie, tylko że 4-go brak, a kamerka może być jak najbardziej. Zapytałem przy okazji czy ma jakiś scenariusz, pomysł, myśl przewodnią spotkania. W odpowiedzi dostałem: „Ja standardowo cwel więc spełnię każdy wasz ;)”. Normalnie gościa którego nie znam, spuścił bym po kiju za taki tekst. Nie cierpię facetów, którzy mówią że lubią wszystko. Tylko że to ich „wszystko” jest tylko części i to na ogół bardzo malutką, zabaw jakie można uprawiać. Z Młodym znamy się już trochę i zna nasze preferencje, my jego również i są one dość zbieżne, dlatego nie dostał zjebki. Z kochaniem zaczęliśmy zastanawiać się nad scenariuszem spotkania, ale niesamowicie nam to ciężko szło. Skończyło się w momencie kiedy dostaliśmy kolejnego sms’a od Młodego, że jednak dziś nie da rady, że mu się goście na głowę zwalili. Fakt, Młody nigdy nas nie wystawił, więc nawet nie dopuściliśmy myśli, że może to być jakaś beznadziejna wymówka. Spotkanie przenieśliśmy na niedzielę na godziny popołudniowe. Nadal nie mieliśmy planów na wieczór, więc skończyło się na oglądaniu TV, czatowaniu ze znajomymi i wcześniejszy zalegnięciu do łóżka, czyli ok. 2:00. W niedzielę układanie scenariusza już szybciej nam poszło i kiedy pojawił się Młody wszystko było gotowe. Młody skorzystał jeszcze z prysznica i przyszedł do pokoju nagi. My z Kochaniem byliśmy ubrani i zaczęliśmy wykonywać scenariusz. Z początku Młody miał za zadanie obciągać nam obu. W nagrodę za świetne obciąganie dostał plug’a w dupę. I szybciutko przeszliśmy do drugiego etapu z listy. Usadziliśmy Młodego na Atlasie* oczywiście z plugiem w dupie, przywiązaliśmy jego rączki do ramion sprzętu do ćwiczeń. Nogi też zostały przywiązane. Zadaniem Młodego było wykonanie 20 powtórzeń ćwiczenia na klatkę piersiową tzw. rozpiętek. Gdyby miał problemy miał być ponaglany batem. Młodemu za dobrze szło z tym ciężarem który miał i Kochanie nie wytrzymał. Zaczął okładać Młodego po klacie. No cóż nie zaobserwowałem żeby młody miał coś przeciwko, wręcz przeciwnie jego kutas mocniej się naprężył. Po wykonanym ćwiczeniu Młody poprosił o większego plug’a. Niestety nie mamy w swoich zasobach pośrednich rozmiarów, więc musiał zasiąść na olbrzymim dildzie. Ja zwiększyłem ciężar i powtórka z rozrywki. Znów miał wykonać 20 powtórzeń. Tym razem nie szło mu już to tak gładko. Dwa powody pewnie tego były. Pierwszy to oczywiście większy ciężar. Drugi to, że dildo mamy duże, nie był w stanie całego go przyjąć i był do połowy nabity. Co powodowało, że i reszta mięśni była napięta nawet jak już ramiona miały luz. Teraz to już było przyjemne patrzeć jak nie daje sobie biedaczek rady i dostaje razy batem. Kochanie chyba coś oświeciło i po wykonanych 20 rozpiętkach założył Młodemu prototyp ściskacza. Teraz to już kutas Młodego stał na baczność w pełnej okazałości. Kochanie skręcał śrubki aż Młody zaczął wyć. Odwiązaliśmy go od Atlasu i kazaliśmy zejść. Kochanie stanął na środku pokoju, wystawił kutasa ze spodni i kazał Młodemu obciągać. Ja w tym czasie założyłem mu opaski na ręce do podwieszania i opaski do nóg oraz między nogami założyłem rozpórkę. Ręce Młodego zostały podciągnięte do góry tak, że stał w rozkroku z rękoma w górze. Kochanie dokręcił jeszcze bardziej zgniatacz. Zabrał ode mnie jeden z batów i przystąpiliśmy do realizacji kolejnego z punktów scenariusza, czyli do chłosty. Kochanie zadawał uderzenia od przodu, ja chłostałem po plecach i pośladkach. Młodym rzucało a to do przodu a to do tyłu. Każdemu uderzeniu towarzyszył jęk, tym głośniejszy im mocniejsze uderzenie. Plecy Młodego zrobiły się czerwone. Przerwaliśmy na chwilę i podeszliśmy do Młodego. Kochanie przywarł do Młodego od przodu ja o tyłu. Czułem ciepło bijące od jego pleców. W momencie gdy jego oddech się uspokoił. Wróciliśmy do chłosty. Tym razem próbowaliśmy z Kochaniem uderzać równocześnie. Z własnego doświadczenia wiem że przy takiej chłoście mózg głupieje i nie wie czy ma usiekać przed uderzeniem do przodu czy też do tyłu. Mnie się taki styl chłosty bardzo podoba, a i Młody nie narzekał. Przestaliśmy po kilkunastu uderzeniach, gdy młody znów dostał zadyszki. Przytuliłem się do tych gorących pleców. Cudowne uczucie. W tym czasie Kochanie zdjął zgniatacz jajek. Odpiąłem rozpórkę od nóg. Opuściłem i odpiąłem ręce od wyciągarki. Podsunąłem koziołka i kazałem Młodemu położyć się wzdłuż na plecach. Kochanie wpadł na przedni pomysł i przyczepił jego nogi do wyciągarki i podciągnął na wysokość swojej twarzy. Przywiązałem Młodego liną do koziołka żeby nie spadł a ręce spiąłem razem. Odchyliłem mu głowę do tyłu i w otwarte usta wsadziłem stojącego kutasa. Kochanie zaczął Młodego bić palcatem po stopach. Reakcja była natychmiastowa. Młody zaczął wierzgać nogami i głośno krzyczeć. To znaczy chciał głośno krzyczeć, ale mój kutas dość skutecznie go wyciszał. W końcu zaczęło rzucać całym Młodym, więc Kochanie przestał i wrócił do używania bata na pośladkach Młodego. Jednak żeby nie było mu tak lajtowo. Sięgnąłem po jedną z dwóch świeczek palących się na komodzie. Specjalnie je przygotowałem na tę okazję. Powtórnie wsadziłem kutasa mu w gębę. Gdy już był porządnie zakneblowany moim kutasem, przechyliłem świeczkę i strumyk gorącego wosku poleciał na klatę Młodego. Chciał krzyczeć. Niestety, nie udało mu się. Kochanie widząc naszą zabawę. Wziął drugą świeczkę i dołączył do woskowania klaty Młodego. Wyjąłem kutasa. Wolne miejsce szybko zostało wypełnione kutasem Kochania. Ja natomiast założyłem gumę i powoli wsunąłem się, w rozpracowaną wcześniej dildami, dziurę. Po wykorzystaniu całego roztopionego wosku, odstawiliśmy świeczki na bok i uwolniliśmy Młodego od koziołka, ale nie na długo. Teraz miał położyć się na koziołku na brzuchu. Znów przywiązaliśmy go i zaczęliśmy posuwać. Ja w dupę, Kochanie w usta. Na chwilę przestałem. Z komody wziąłem oba baty. Chłostanie oboma batami pośladków było fajne. Z początku miałem problem z równomiernym uderzaniem. Jednym batem w jeden pośladek, drugim w drugi. Lecz chwilę później już oba równocześnie spadały na tyłek. Młody pojękiwał zakneblowany kutasem Kochania. Po nie długim czasie pośladki Młodego zrobiły purpurowe. Wtedy przestałem. Podszedłem do tych bijących ciepłem pośladków lekko je rozsunąłem i wpakowałem kutasa z powrotem w jego dziurę. Teraz moje lędźwie przy każdym pchnięciu obijały się o jego rozgrzaną chłostą dupę. Nie chciałem się jeszcze spuścić. Wyszedłem z Młodego. Kochanie też zakończył posuwanie go w usta. Uwolniliśmy go z koziołka. Biedaczek ledwo trzymał się na nogach, spokojnie zaległ na materacu. Nie miał za dużo spokoju. Kochanie wpadł na nową zabawę której nie przewidywał scenariusz. Kazał mi się rozebrać. Wsadził sondę analną od elektro, Młodemu założył sondę pod jajka. Mimo moich protestów, że bzykanie młodego w gumie nie będzie dawało efektów, powiedział: - Zobaczymy, to że będziesz w gumie to nic, przecież będziecie się stykać innymi częściami ciała. Jakiekolwiek protestowanie zostało w ten sposób ucięte. Młody położył się na brzuchu. Ja założyłem kolejny raz gumkę i wszedłem w Młodego. Kochanie podpiął wszystko do ET i zaczął podkręcać intensywność. Młody już jęczał, a ja nic nie czułem w dupsku o czym poinformowałem Kochanie. Ten w odpowiedzi podkręcił jeszcze bardziej. Jak zaczynałem coś czuć, to Młody krzyczał że już dość i prosi o litość. Coś dziwnie czuły się zrobił na elektro tego dnia. Kochanie lekko zmniejszył intensywność, przełączył program na Audio1 (tak dla przypomnienia, program z pętlą zwrotną i mikrofonem). I poszedł do komody. Ja spokojnie posuwałem Młodego. On jęczał, raz przez posuwanie, dwa przez elektro. Nagle na moich plecach poczułem uderzenie batem. Przez to mocniej dobiłem kutasem. Równocześnie poczułem impuls na sondzie analnej powstały na wskutek dźwięku bata lądującego na moich plecach. Młody jęknął i wtedy poczułem drugi impuls wytworzony przez jęk młodego. Młody zacisnął żeby już nie jęknąć. Lekko się wysunąłem. Trzask uderzenia bata. Dobicie. Impuls elektryczny. Jęknięcie przez zaciśnięte zęby. I znów impuls. Fajna zabawa. Spodobała mi się. Sytuacja powtórzyła się jeszcze z 10 razy. Po czym opadłem na plecy Młodego, bez chęci podnoszenia się. Łapałem oddech. Młody z reszta też. Pomyślałem, że szczęściarz z niego, nie dość że elektro, to jeszcze mocne pchnięcia w dupę. Już dochodziłem do siebie. Lekko podniosłem się na ramionach, żeby odciążyć Młodego, gdy poczułem wosk lejący się między moje łopatki i gorącą strugą spływający wzdłuż mojego kręgosłupa, aż do dziury. Jęknąłem. Moje mięśnie napięły się i znów mocniej docisnąłem kutasa w dupę Młodego. Posuwałem go z zastygłą na moich plecach skorupą woskową, aż Młody nie zaczął marudzić że musi iść do kibelka. Wypuściłem go spode mnie. Wyjąłem z dupy sondę. Młody wrócił z kibelka, ułożył się w pozycji na pieska. Podniosłem mu głowę i dałem kutasa do obciągania. Klęczał pięknie wypięty przede mną tak, że nie mogłem się powstrzymać od polania jego pleców woskiem. Przy pierwszej strudze wosku Młody zaczął się szarpać tak że musiałem jego głowę mocno docisnąć wolną ręką do mojego krocza. Z jednej strony Młody zaczynał się dławić moim kutasem, z drugiej strugi wosku spływały po jego plecach podobnie jak przed chwilą po moich, wpływając pomiędzy pośladki, aż do dziury. - Wsadź mu dildo, to czarne na którym siedział na Atlasie – rozkazał mi Kochanie. Jak powiedział, tak zrobiłem. Pokryłem dildo żelem. Stanąłem w rozkroku nad Młodym i spokojnym acz zdecydowanym ruchem wsadziłem mu część dilda w dziurę. Posuwałem go. Młody jęczał z rozkoszy. Milknął od czasu do czasu milknął, w momencie gdy wciągał poppersa. - Młody a może fisting? – zapytał Kochanie - OK. Jak chcecie. - Zakładaj rękawiczki – nakazał mi Kochanie. Założyłem. Nasmarowałem jeszcze bardziej żelem dupsko Młodego i powoli, nie spiesząc się rozpracowywałem jego zwieracze. Mimo wszystko nie udało się wsunąć całej łapki. Na wysokości kostek Młodego spinało i nie pozwalał na wsunięcie głębiej. Mimo że był już siny od poppersa nie wpuścił łapy do środka. Po kilku próbach powiedział, że jeszcze nie tym razem. Przyznam szczerze, że poczułem się zmęczony. Początek był dość szybki i intensywny. Po tym jak Młody powiedział, że fisting jednak nie tym razem, to położyliśmy się wszyscy na materacu. Młody poszedł pod prysznic, a ja zająłem się Kochaniem. Najpierw oralnie, a potem Kochanie wziął mnie od tyłu. Akurat przyszedł Młody, jak Kochanie posuwał mnie na pagony. Młody podszedł do nas i wsadził mi swojego kutasa to ust. - Wal! – padł rozkaz Kochania Ująłem więc chuja w dłoń i waliłem z jednej strony zakorkowany kutasem Kochania z drugiej podduszony kutasem Młodego, nie potrzebowałem dużo czasu do spustu. Trysnąłem zlewając sobie spermą brzuch i klatę. Kilka kropel spadło też na Młodego. Kochanie wyszedł ze mnie i siadł okrakiem na moich udach. Młody wyciągnął kutasa z moich ust, wystawiając dupę do lizania. Obaj walili. Ja lizałem dziurę Młodemu, a rękoma jeździłem po udach Kochania. Nie wiem który pierwszy trysnął. Wiem tylko tyle, że cały mój tors był w spermie, a i na brzuchu Młodego wylądowała sperma Kochania. - Po cholerę brałem prysznic – patrząc na swój brzuch, skomentował Młody jak już złapał oddech. Pozbieraliśmy się. Ja poszedłem do łazienki umyć się i z żelu i ze spermy. Młody się ubrał i pociekł do siebie. Tak skończyło się sobotnie spotkanie, które odbyło się w niedzielę.

9/06/2012

Nowości w komodzie

W ramach krótkiego wstępu, w trakcie mojego urlopu spotkaliśmy się ze znajomymi. Z góry ustaliliśmy z nimi, że nie będzie to tylko kurtuazyjna wizyta.  W każdym bądź razie chłopcy zabrali ze sobą zabawki, które zostały wykorzystane podczas wieczorno-nocnych zabaw. Kochaniu szczególnie spodobał się zgniatacz jajek. Był nim tak zachwycony, że w niedługim czasie wykonał prototyp. Prototyp ten był wykorzystany w Betonie na Naked Mask Party, o którym pisałem post wcześniej oraz podczas niedzielnych zabaw z cwelem, ale o tym w następnym poście. Tak, tak, wiem, trochę chronologia poleci. Tak bardzo chcę się pochwalić, że niech sobie leci w cholerę.

Wracając jednak do głównego tematu postu, to wraz z Kochaniem przekopaliśmy internet, by natchnąć nasze rozumki inspiracjami różnych zgniataczy jajek. Wytypowaliśmy te, które nam się najbardziej podobały. Z radością obserwowałem tę chęć Kochania do tych zabawek. To co mnie zaskoczyło, że bardzo mu się podobały zgniatacze z możliwością podpięcia do elektro. Spodobał mu się rodzaju materiału, z którego miały być wykonane, a który to był moim pomysłem. I kolejne kopanie w necie i po okolicznych sklepach budowlanych w poszukiwaniach odpowiedniego kawałka płyty, z której miało to wszystko być wycięte. Koniec w końcu zrezygnowaliśmy z kupna całej płyty, której koszt przekraczał by zakup tego typu zabawek w necie i z której potrzebowaliśmy tylko 1/10. Zmieniliśmy koncepcję, żeby nie szukać płyt a firmy wykonujące elementy właśnie z tego materiału. Udało nam się namierzyć 3 w Krakowie. Kochanie odwiedził jedną z tych firm  w celu zorientowania się jak wyglądają szczegóły wykonania elementów. Kolejnym etapem było zaprojektowanie tego wszystkiego i przeniesienie do wersji elektronicznej. Tutaj wielkie ukłony dla mojego Kochania za to, że ładnie rozrysował wszystkie potrzebne elementy w programie cad’owskim i wysłał zapytanie ofertowe. Po 3 dniach mieliśmy rozeznanie kto i za ile. Kolejne konsultacje na linii Kochanie-ja. Zamówienie wykonania, 3 dni oczekiwania i elementy zostały przeniesione z wersji elektronicznej na realną, którą można było dotknąć.
W dniu odbioru Kochanie zawiózł mnie do pracy, potem do znajomego na kawę, by w końcu podjechać do firmy i odebrać zamówione podzespoły. W okolicach godziny 11:00 miałem telefon:

- Śliczniusie są, mówię Ci, pięęęęęęęęęękne – rozpływał się do słuchawki Kochanie, a mnie ściskało, że jeszcze przez kilka godzin ich nie zobaczę.

OK. Elementy główne już mamy teraz trzeba je było uzupełnić w śrubki, nakrętki i elektro. I znów stała ścieżka poszukiwań, czyli markety budowlane i net. Ze względu na brak tego co poszukiwaliśmy Kochanie zaprojektował kolejne elementy i wysłał do wyceny, na razie czekamy na odpowiedź. Jednakże nie zasypaliśmy gruszek w popiele i w pobliskim markecie budowlanym zaopatrzyliśmy się we wszystkie elementy potrzebne do usprawnienia zabawek. A i jeszcze jedna sprawa, na razie z kochaniem toczymy dysputy nad zamontowaniem do tych zabawek elektro, czy ma to być na stałe, czy może tymczasowe. W tej kwestii jeszcze nie ma decyzji, ale mam nadzieję, że i tę kwestię uda się szybko rozwiązać.

Poniżej zdjęcia wyciętych elementów. A tak na marginesie już mamy pomysły na dalsze zabawki :D





9/04/2012

Zamaskowany BETON

W ostatni piątek sierpnia, po długich przemyśleniach, z Kochaniem wybraliśmy się do klubu Beton w Ostrawie. Zagnała nas tam ciekawość, jak będzie wyglądać Naked Mask Party. Na klasycznych Naked Party w Betonie już bywaliśmy kilkakrotnie i teraz byśmy się raczej nie wybrali gdyby nie te maski. Na stronie wyczytaliśmy tylko, że przy wejściu będą rozdawane maski i że są obowiązkowe, tak jak i obowiązkowe jest hasanie po klubie nago. Spakowałem zabawki do „pedałówki”, zabraliśmy też swoje maski i ruszyliśmy. Po dotarciu przywitał nas uśmiechnięty barman oczywiście w masce. W stosunku do klasycznych naked party pomiędzy szatnią a resztą lokalu była prowizoryczna zasłonka zrobiona z flag. Rozebraliśmy się, maski na twarz i ruszyliśmy na podbój klubu.

Niesamowite wrażenie zrobił na nas widok ok. 20 facetów, wszyscy w kominiarkach. Przyznam że czegoś takiego się nie spodziewaliśmy, było to zabawne i dziwne  a zarazem podniecające i tajemnicze. Pojawiło się całkiem sporo nowych ciał, tak ciał, ponieważ trudno jest mówić o facecie kiedy widzisz tylko jego ciało. A może byli to Ci sami co zawsze tylko teraz  zwracaliśmy uwagę na inne aspekty. W jednym momencie uświadomiłem sobie jak wielkie znaczenie ma twarz, to po niej identyfikujemy ludzi, to po  niej  przede wszystkim oceniamy wiek i inne cechy. Teraz w klubie nie było tej możliwości i ocenie zostawało jedynie ciało potencjalnego kandydata na przelotnego kochanka. Fakt  można było jeszcze dokonać identyfikacji po tatuażach, tudzież kolczykach lub innych cechach charakterystycznych, ale to nie to samo co twarz.

W każdym bądź razie było ciekawie. Kolejną rzeczą która nas zaskoczyła to mała orgietka na 7 osób w korytarzu darkroomu. Panowie czując pewnego rodzaju anonimowość byli bardziej chętni do uprawianie seksu publicznie. Nie jest to zwykle widziany obrazek na naked party. Kochanie zamówił piwo dla mnie i dla siebie. Kochanie czekał przy barze aż się piwo naciapuje, ja spocząłem na skórzanym narożniku, zapaliłem papierosa i grzecznie czekając na Kochanie oglądałem spacerujących facetów. Kłamcą jest ten kto twierdzi, że nie ocenia. Ocenianie mamy w naszej ludzkiej naturze, więc oceniałem te ciała biegające z jednego darkroomu do drugiego, te siedzące przy barze i te na stołkach pod ścianą. Tak oceniając zauważyłem że jestem mocno obserwowany przez gościa siedzącego na wysokim stołku pod ścianą. Mężczyzna ten niezbyt wysoki, i raczej leciwy sądząc po siwych włosach na klacie miał olbrzymiego kolczyka w lewym sutku, co mocno przykuwało uwagę. Ja jednak przyuważyłem co innego, a mianowicie to że ów człowiek miał na sobie czarne, nie wysokie glany i był w czerwonych podkolanówkach, czyli podobnie jak ja. Wyglądało na to, że zarówno jego, jak i mój ubiór nie były przypadkowe. Kolejnymi elementami jego skromnego ubioru które rzuciły mi się w oczka to był metalowy cockring, tatuaż nad kutasem i duża czarna skórzana opaska na lewym nadgarstku. 

Może być całkiem ciekawie, tylko żeby się Kochanie zgodził. – pomyślałem. w tym momencie Kochanie dosiadł się z piwami.

- Gość obok nas mocno mnie lustruje, może miałbyś ochotę.

- On jest starszy, poczekaj chwilę, napij się piwa, a potem się zobaczy – rzekł Kochanie i wypił duży łyk piwa.

Piłem więc piwo i czekałem na rozwój sytuacji. Przed nami przemieszczali się pomiędzy darkroomami panowie w maskach z bardziej lub mniej sterczącymi kutasami. Cały czas czułem wzrok gościa w czerwonych podkolanówkach. W końcu wstał i przespacerował się i on, delikatnie pokazując zalety. Ja skończyłem piwo i razem z kochaniem ruszyliśmy zbadać co się dzieje w czeluściach. W jednym z darkroomów na łóżku polowym odbywało się bzykanie na pagony. Kilku facetów przyglądało się temu waląc sobie. Przeszliśmy do drugiego tam też tłumik facecików wokół trójkąta. Środkowy musiał mieć radochę, bo przyjemnie jest być posuwanym i obciągać równocześnie. Był też tam i mój adorator. Kochanie pociągnął mnie za kutasa do kabiny z krzyżem, a za sobą wciągnął Gościa w podkolanówkach. Z początku delikatne wyczuwanie co jest co, mizianie łapkami po sutkach. W końcu moja głowa wylądowała na wysokości ich krocz, nie wiele myśląc zabrałem się za obciąganie. Najpierw Kochaniu potem Gościowi. Miał niesamowicie wielką żołądź. Kochanie złapał moją głowę i chamsko wsadził mi w usta swojego kutasa, poczym trzymając mnie za głowę ostro zaczął posuwać. Spodobało się to chyba naszemu gościowi, bo jak tylko Kochanie zluzował uścisk, gość skierował moją głowę w stronę jego kutasa i powtórzył zabawę Kochania. Ostro dobijając w moje gardło mocno rozpychał moje migdałki tą swoją wielgaśną żołędziom. Nagle szybko wysunął swojego kutasa i powrotem nakierował moją głowę na kutasa Kochania. Jak już kutas Kochania wszedł głęboko w moje gardło, gość przywarł do Kochania, tak że moja głowa była uwięziona pomiędzy ich lędźwiami. Gość zaczął poruszać lędźwiami niczym przy stosunku, co powodowało, że pieprzył Kochanie moimi ustami. Kochaniu też się to chyba spodobało, ponieważ też puścił w ruch swoje lędźwie, i tak o to kutas Kochania wysuwał się prawie cały, by za chwilę głęboko zagłębić się w moim gardle. Z  pomrukiwań obu Panów wnioskowałem, że ta zabawa się im podoba, a z mlaskań, to że się całują. Ich lędźwia pracowały coraz szybciej i mocniej moja głowa była nabijana na kutasa Kochania, aż zacząłem się dławić i krztusić. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Reakcja na moje krztuszenia nie była natychmiastowa, za bardzo się im ta zabawa podobała, ale w końcu odsunęli się od siebie, tak że mogłem wyjąć kutasa i złapać oddech. Kochanie złapał mnie za kark i podciągnął do góry na wysokość sutków Gościa. Zacząłem je lizać, ssać i przygryzać. Mruczał i dociskał moją głowę mocniej do sutka. Potem trzymając za włosy, podstawił drugiego suta, tego z kolczykiem. Kiedy ja obrabiałem suty Gościa, Kochanie klepał mnie po jajach. Uderzenia były różna, raz słabe, raz mocniejsze. Gość szybko załapał o co chodzi w tej zabawie. Ściągnął szybko moją głowę do swojego kutasa, zapakował go głęboko, a sam złapał moje jaja od tyłu i nadstawił do bicia Kochaniu. Kochanie wyciągnął bat z „pedałówki” i zaczął mnie nim okładać po plecach. Gość jedną ręką ciągnął do góry za jaja od tyłu, drugą przytrzymywał moją głowę na swoim kutasie, a Kochanie biczował plecy. Gość tak porządnie podciągną jaja że stałem na palcach. Czasami gdzieś jakaś witka się zaplątała lądując na moich naciągniętych jądrach. Co powodowało dodatkowy ból i wstrząsy mojego ciała. Po kilkunastu razach. Gość puścił mi jaja, złapał obiema rękoma moją głowę i zaczął posuwać w usta. Teraz Kochanie podciągał mi jaja do góry jedną ręką a drugą okładał po pośladkach, czasami też klepiąc po jajkach. Przy każdym uderzeniu wyłem, lecz moje jęki były skutecznie blokowane kutasem z wielką żołędziom. Moje jaja były już tak podciągnięte przez Kochanie do góry że bardziej na palcach już nie mogłem stać. W końcu Gość wyciągnął kutasa z moich ust, a Kochanie wypuścił moje jaja. Zostałem wyprostowany i złapany przez Kochanie od tyłu, tak że jego ręce blokowały moje ramiona gdzieś z tyłu. Teraz Gość zaczął znęcać się nad moimi jajami i kutasem, który przez cały czas porządnie stał. Wpierw mocno złapał za wór i pociągnął w dół, potem zaczął go wykręcać. Po porządnym wykręceniu podciągnął jaja do góry, tak że znajdowały się powyżej nasady kutasa. Przełożył je do drugiej ręki, by poprawić uścisk. Po poprawieniu wykręcone jajka były wyeksponowane zaraz obok przytrzymywanego, napęczniałego kutasa. Wolną ręką Gość zaczął okładać mnie po kutasie i jajach. Przy każdym uderzeniu Kochanie mocniej przytrzymywał moje wzdrygające się ciało, a ja coraz głośniej jęczałem. Nie liczyłem uderzeń, ale było ich ok. 10. Gość puścił moje przyrodzenie, a Kochanie obrócił mnie przodem do siebie i skierował moją głowę w dół. Z początku myślałem, że chce żebym mu obciągał, ale nie. Moja głowa została wciśnięta pomiędzy uda Kochania i zaciśnięta nimi. Stojąc w rozkroku z  głową poniżej krocza, moje dupsko było pięknie wypięte w stronę gościa. Usłyszałem dźwięk gumy. Już się naszykowałem na rżnięcie. Starał się sięgnąć do „pedałówki”, ale był za daleko, więc uwolnił moją głowę.

- Podaj żel i poppersa – usłyszałem  od Kochania.

Jak kazał Gościowi podałem żel, a Kochaniu poppersa. Kochanie otworzył butelkę i dał mi powąchać po czym powrotem wsadził moją głowę pomiędzy swoje uda. W tym czasie Gość smarował mi dupsko. Jak na bzykanie to już dziura była wystarczająco pokryta żelem, ale gość nie przestawał przy niej majstrować wsadzając coraz to więcej paluchów i coraz głębiej. Teraz zrozumiałem, nie będzie rżnięcia, będzie fist. No tak, w końcu czerwone podkolanówki zobowiązują ;). Trochę pracy jeszcze Gościa nad dziurą, dwa niuchnięcia złotego specyfiku z brązowej butelki, którą Kochanie mi podał do łapki, żebym sam dawkował i łapka gościa była w moim dupsku. Chwilę kręcił łapą w środku, by rozciągnąć mięśnie dupy. Potem zaczął wyciągać i wsadzać, a Kochanie żeby podkręcić atmosferę, zaczął okładać moje plecy batem. Przy każdym uderzeniu bata moja dziura się zamykała i to nie ważne czy na ręce Gościa,  dostarczając jemu i mi dodatkowych przeżyć, czy też bez jego ręki w środku. W pewnym momencie chyba jakby z rozmysłem tuż przed uderzeniem Gość wyciągał rękę, by z całą siłą włożyć ją w momencie kiedy moje zwieracze reagowały skurczem na uderzenie. Było to jedno z ciekawszych, bardziej podniecających przeżyć jakie do tej pory przeżyłem. A jęczałem przy tym z rozkoszy i bólu, że chyba znów nas było słychać w całym darkroomie. Ktoś próbował podglądnąć z kabinki obok, ale mu nie wyszło. Po porządnym rozciągnięciu mojego dupska, moje mięśnie nóg zaczęły mocno drżeć, a mnie ostro spięło. Gość spokojnie wycofał rękę z mojej dupy. Kochanie postawił mnie do pionu. Odwrócił tyłem do siebie i mocno objął ramionami. Jedną ręką mocno obejmował mnie, a drugą zaczął ciągnąć za sutki. Gość znów zaczął bić mnie po jajach i kutasie z otwartej ręki, jakby chciał dać Plaskacza mojemu przyrodzeniu. Potem jedną ręką mocno złapał za jaja, a drugą dalej próbował wepchnąć w moje dupsko. Niestety nie udało się i jakoś tak dziwnie poczułem, że czar chwili uleciał.

- Chodźmy na piwo – zaproponował Kochanie.

Ledwo trzymając się na nogach, oparłem głowę na klatce Gościa i cicho podziękowałem. Wyszliśmy z kabinki. Kochanie uderzył do baru, a ja i Gość do łazienki umyć się. W oczekiwaniu na drugie piwo i colę zdążyłem się umyć i zapalić. Jednak strasznie długo się czeka na ciapowane piwo. Siedząc w kącie obok wejścia, tzn. Kochanie siedział, a ja kucałem przy jego nogach, rozmawialiśmy na temat tego co zaszło.

- starsi są fajniejsi, przynajmniej od razu łapią klimat – rzekłem

- no niby tak, ale… -  odpowiedział Kochanie.

Mój fister przeszedł się obok nas, aż w końcu podszedł i zapytał skąd jesteśmy. My grzecznie że z Polski, na co on, że też. A potem jeszcze chwilę pogadaliśmy o wszystkim i o niczym.

Po skończeniu piwa, Kochanie znów wyciągnął mnie do darkroomu. Szwędaliśmy się nie długo, aż w końcu jeden z gości zaczął mi obciągać. Niestety jak go złapałem z głowę i próbowałem porządnie posuwać w usta szybko krztusił się i uciekał z głową. Chyba mu się to nie podobało, bo szybko wstał i poszedł do baru.

Nie było nikogo ciekawego, więc i my wróciliśmy do barku. Ja - piwo, Kochanie - cole. Wypiliśmy i znów, marszruta, jeden darkroom, drugi darkroom. Tym razem akcja działa się przede wszystkim w darkroomie 2, ale że było już tam pełno ludzi, przespacerowaliśmy do darkroomu 1. Staneliśmy żeby podpierać ścianę kabinki, ale szybko podszedł całkiem przystojny Czech i zaczął na przemian a to mi a to Kochaniu obciągać. Chwilę później dołączył do nas jeszcze jeden. Nazwałem go Hermes, gdyż miał buty ze skrzydełkami.  Hermes „poszedł w ślinę” ze mną, nadstawiając swojego kutasa do obciągu. Akcja rozgrywała się na tyle płynnie, że w pewnym momencie Hermes wykręcił tak obciągającego, że ten był wypięty dupą w moją stronę, a z przodu miał do obróbki kutasy Kochania i Hermesa. Szybko z pedałówki wyjąłem gumę, żelik i z pomocą Hermesa, który rozciągał pośladki obciągaczowi, wjebałem mu kutasa w dupę. Zacząłem regularne posuwanie, z coraz częstszym mocniejszym dobijaniem. Kochanie i Hermes byli obrabiani od przodu. Za chwilę zrobiło się wokół nas kółeczko widzów. Jakoś na widok gapiów, moje libido zmalało. Wyszedłem z gostka i razem z Kochaniem wyszliśmy z darkroomu, zostawiając Hermesa z obciągaczem i oglądającymi. Chwilę potem Hermes też wyszedł z darkroomu i zaczął się migdalić z gościem przy barze. Akcja im dość szybko szła, bo po chwili Hermes wraz z dwoma innymi tworzyli wesoły, bzykający się trójkącik. Z Kochaniem wróciliśmy do kabinki z krzyżem. Z początku zostałem ściągnięty do pozycji obciągającej, by za chwilę zostać przykuty do krzyża, twarzą w kierunku Kochania. Kochanie chłostał moją klatkę, brzuch i uda, czasami trafiając w kutasa. Dźwięk spadającego bata było słychać na pewno, do kabinki próbowało się kilku dostać, ale nie przypadli do gustu Kochaniu, przez co byli szybko wypraszani, aż w końcu Kochanie zamknął drzwi kabinki. Po tym jak moja klata i brzuch były czerwone, Kochanie wyjął naszą nową zabawkę, czyli zgniatacz do jajek. Kopnął mnie w nogi, dając do zrozumienia żebym stanął szerzej, po czym zamontował zabawkę na swoim miejscu, czyli na moich jajach. Zaczął dokręcać śruby od dolnej części. Z każdym obrotem nakrętki moje jaja stawały się coraz to bardziej rozpłaszczone pomiędzy dwoma płytami zgniatacza. Po kilkunastu obrotach zacząłem czuć niekomfortowy ucisk co zakomunikowałem cichym mruczeniem. Kochanie dalej dokręcał. Moje pomrukiwania stawały się coraz głośniejsze z każdym obrotem. Aż w końcu jęknąłem głośniej, wtedy to faktycznie ucisk był bolesny. Kochanie przerwał dokręcać. Stanął na wprost mnie i znów zaczął biczować. Gdy mnie tak smagał batem po klacie zapomniałem o bólu w jajach. Na chwilę przestał zabawę z batem, podszedł do mnie i poklepał kilka razy po ściskaczu. Patrząc mi w oczy zapytał:

- Dobrze Ci?

Skinąłem głową, że jest OK. Na co on schylił się i klika razy dał pśtryczka w jaja rozgniecione pomiędzy płytkami ściskacza. Każdemu towarzyszyło moje głośniejsze jęknięcie. Podkręcił jeszcze śruby, aż mi nogi wykrzywiło z bólu. Wyprostował się, spojrzał w moją wykrzywioną bólem twarz, i spluną w otwarte usta. Odszedł kilka kroków i znów zaczął mnie chłostać. Baty lądowały na klacie, brzuchu i udach. Czasem delikatniej puszczał bat w kierunku jajek. Przerwał na chwilę i podszedł do mnie.

- Co byś jeszcze chciał?

- Proszę o kilka batów na plecy.

Przepiął mnie na krzyżu tak, że teraz mógł spokojnie chłostać mnie po plecach. Lecz zanim zaczął chłostę sięgnął znów do ściskacza i pociągnął do tyłu. Oczywiście w reakcji zrobiłem kilka kroków do tyłu. Przykuty za ręce do krzyża, z nogami szeroko rozstawionymi i oddalonymi od ściany z krzyżem o dobry metr, miałem pięknie wypięta dupę do chłosty. Pierwsze uderzenia wylądowały na plecach, następne już na pośladkach. Z początku delikatne, z czasem stawały się coraz mocniejsze. Przy każdym mocniejszym uderzeniu, moim ciałem podrywało. Takie poderwanie i napięcie mięśni w nogach powodowało ruch ściskacza. Ból powodowany przez ruszony ściskacz, szybko i bezwzględnie przywoływał mnie do stania nieruchomo.

- O zwolniła się kabinka ze slingiem. Przenosimy się. Chcę Cię zerżnąć na slingu. – powiedział Kochanie przerywając chłostę. Odpiął mnie od krzyża, zabrał „pedałówkę, otworzył drzwi i przeszedł do kabiny ze slingiem z przewieszonym przez ramię batem. Podążyłem za nim, pochylony do przodu z szeroko rozstawionymi nogami, żeby jak najmniej obijać udami o ściskacz. Musiałem wyglądać jak Quasimodo.

- no to teraz postaw go oralnie – mruknął Kochanie łapiąc mnie za kark i ściągając moją głowę na wysokość jego krocza.

Jedną ręką trzymał mnie za kark, a drugą dawał klapsy w pośladki. Jak jego kutas ponownie ożył, położył mnie na slingu. Jak już się ułożyłem, Kochanie z całym rozpędem zapakował swojego kutasa w moją dziurę. Mimo wcześniejszego fistu, a może właśnie dlatego, poczułem silny ból. Chciałem uciec  dupą z kutasa, ale Kochanie mocno przytrzymał moje biodra. Chwilę poczekał, aż wyluzuję. Podał mi poppersa. Zanim skończyłem wąchać zaczął mnie posuwać. Przy każdym pchnięciu jego brzuch obijał się o zgniatacz jajek. Ból związany z uderzeniami brzucha o zgniatacz powodował zaciskanie się mojego zwieracza.

- O tak, zajebiście! Cudnie się zaciska Twoja dupa. – wysączył Kochanie przy kolejnym wsunięciu kutasa w moje dupsko.

Kochanie dobijał coraz szybciej i mocniej, a ja coraz głośniej zaczynałem wyć z rozkoszy i przyjemnego bólu. Kochanie złapał za mojego naprężonego kutasa i zaczął mi walić.

- Zaraz polecę – wykrztusiłem z siebie pomiędzy jękami.

- O tak, tak! Spuść się kurwo! – usłyszałem w odpowiedzi.

Głęboki wdech i przy nie przerwanym posuwaniu z mojego kutasa poleciały strugi spermy. Oj dawno tak długo nie tryskałem. Nie był to jeden czy dwa wytryski spermy jak to zazwyczaj jest, tylko cała seria. Niczym z karabinu maszynowego. Krople spermy spadały i spadały pokrywając całą klatę, szyję i brzuch. Odpłynąłem. Kochanie jeszcze chwilę po spuście posuwał mnie w dupsko, by w końcu wyciągnąć kutasa. Rozkręcić zgniatacz i go ściągnąć.

- I jak było – zapytał czule. Niestety jedynie co w tym momencie byłem wstanie z siebie wykrztusić, leżąc bezwładnie na slingu, to kiwanie głową na TAK.

Kochanie wytarł mnie ze spermy i pomógł wstać. Sam natomiast zajął moje miejsce na slingu.

- Liż mi jaja – nakazał, a sam zabrał się za walenie swojego kutasa. Jak nakazał lizałem jaja i miejsce zaraz pod nimi.

Nie długo trwało jak i Kochanie trysnął obficie spermą. Po wytrysku jeszcze chwilę leżał na slingu dochodząc do siebie. W tym czasie ja wytarłem jego brzusio ze spermy i spakowałem do „pedałówki” nasze zabawki. Pomogłem wstać ze slinga i wyszliśmy z darkroomu do baru.

Naprzeciwko baru, na wersalce leżał facet i lizał rowa kucającemu nad nim Hermesowi, a jeszcze inny próbował nabić się na sterczącego kutasa leżącego. Nie spotykane widowisko zazwyczaj na Naked Party. Faktycznie maski chyba dają poczucie anonimowości i większą otwartość. Z kochaniem stwierdziliśmy że Hermes chyba jednak lubi publiczny seks i że czas zawijać do domu. Grzecznie ubraliśmy się. Od barmana na rozchodne dostaliśmy jeszcze po kieliszku likieru gruszkowego i ruszyliśmy do domku. Trzeba przyznać, że koncepcja masek nawet na Naked Party jest bardzo fajna. Kochanie tylko narzekał że mu strasznie gorąco w niej było i przez to niewygodnie. 

8/21/2012

Obroża


Nie tak dawno temu po nocnej zabawie z Kochaniem dostałem zgodę na spanie w obroży i ze skórzanymi kajdankami na rękach. Co prawda kajdanki nie były spięte z sobą, ale były. Pierwszy raz coś takiego zrobiłem i nie ukrywam było to bardzo przyjemne doznanie. Zresztą sama obroża zapięta na mojej szyi daje mi dużo emocjonalnych doznań. Podczas zakładania, poczucie uległości, oddania się zakładającemu. Takie dziwne ciepło gdzieś w środku uderza w momencie kiedy zostanie zapięta. Podniecenie również rośnie. Z resztą cała „ceremonia” zakładania obroży ma coś takiego w sobie. Zdajesz sobie sprawę że oddajesz się drugiej osobie, że jesteś na jej łasce i nie łasce.  A zarazem jeżeli zakłada Ci ją osoba, którą znasz to dodatkowo dochodzi poczucie bezpieczeństwa. Możliwość spania w obroży pozwoliła mi cieszyć się tym miłym emocjonalnym koktajlem przez całą noc. Rano z dużą niechęcią musiałem ją ściągnąć. Po rozpięciu poczułem chłodny powiew i tęsknotę za tym, aby powrotem wróciła na swoje miejsce, czyli na moją szyję. Po tym nocnym doświadczeniu wiem, że noszenie obroży mi się podoba, szkoda że nie jest to możliwe cały czas.

6/28/2012

Plaża dla naturystów.



Ostatnio korzystamy z Kochaniem z uroków opalania się na plaży dla naturystów. Intrygujące jest, co takiego mają te plaże, że przyciągają aż tylu pedałków. Średnia wychodzi po ok. 50% hetero i homo. Rozpatrywanie tego fenomenu zostawiam jednak socjologom, mnie natomiast plaża ta natchnęła do kolejnej fantazji.
Po opalaniu, kiedy to słońce już ma zniknąć za horyzontem, Kochanie rzuca w moja stronę:
- Dość opalania, na kolana psie, czas na zabawę.
Ubiera spodnie moro, sięga do torby po obrożę. Zakłada mi ją. Następnie wyciąga skórzane kajdanki, zakłada na ręce i spina za plecami.
- Wstawaj psie – pada oschły rozkaz.
Zarzuca mi na ramię torbę z resztą zabawek i przypina smycz do obroży. Prowadzony na smyczy podążam za Kochaniem w stronę małego zagajnika. Zagajnik ten spełnia rolę pigalaka, gdzie przychodzą faceci z nad plaży, aby przeżyć przygodny, szybki seks na świeżym powietrzu, albo zwalić sobie oglądając innych. Po dotarciu na miejsce Kochanie zakłada mi maskę tylko z otworem na usta.
- Na kolana!
Klęcząc przed Kochaniem obciągam mu kutasa. Kochanie od czasu do czasu mocniej dociska moją głowę do swojego krocza i przytrzymuje, tak że nie mogę złapać powietrza. Uwolniony z uścisku szybko wypuszczam kutasa z ust, dusząc się i krztusząc próbuję się nie porzygać. Po czym wracam do obciągu. Sytuacja się powtarza kilkukrotnie. Słyszę dźwięk walonych koników. Znaczy, że już zabrało się kilku obserwatorów.
- Wstawaj!
Kochanie schował kutasa do spodni, zdjął ze mnie torbę. Rozpiął kajdanki, podprowadził mnie pod jedno z drzew które tam rosło i przypiął mi ręce do drzewa. Obejmowałem to drzewo z rękoma zapiętymi gdzieś wysoko nad jakimś konarkiem rosnącym po przeciwnej stronie drzewa.
- Stań w rozkroku!
Poczułem, jak Kochanie przywiązuje mi sznur do nogi, potem obszedł drzewo i przywiązał drugi koniec do drugiej nogi. Stanął za mną i przywarł całym ciałem do mnie, dociskając mnie do drzewa.
Odszedł. Po chwili poczułem na plecach pierwsze uderzenie batem. Nie zbyt mocne. Potem kolejne i kolejne. Za każdym razem uderzenie stawało się coraz mocniejsze. W pewnym momencie zaciskałem zęby, ale chłosta się jeszcze nie skończyła. Wręcz przeciwnie, dopingowała Kochanie do coraz mocniejszych uderzeń. W pewnym momencie poczułem tak silne uderzenia, że zacząłem krzyczeć. Po wykonaniu jeszcze kilku uderzeń, Kochanie podszedł do mnie, odchylił mi głowę do tyłu i pocałował. Oczywiście, całując mnie ściskał sutka. Całował i ściskał coraz mocniej, aż znów nie zacząłem mruczeć z bólu.
- Masz ślicznie czerwone plecy – wyszeptał mi do ucha.
Nie wiem czy to moje pojękiwania czy może dźwięk spadających batów spowodował, że wokół nas zgromadziło się całkiem sporo widzów. Kochanie odwrócił się i oparł się o mnie plecami. Po chwili poczułem rytmiczne ruchy opierającego się o mnie Kochania. Przypuszczam że któryś z oglądających zdecydował się na obciąganie kutasa Kochania. Po chwili Kochanie oderwał się ode mnie a ja poczułem czyjąś twarz na mojej dupie. Potem gorący jęzor na moim otworze. Jęzor jeżdżący po moim otworze sprawiał przyjemność, mruczałem. Niespodziewanie ma moich plecach z dużym impetem wylądował bat. Moim ciałem wzdrygnęło, gość liżący moją dupę mocniej do niej przywarł i kontynuował lizańsko. A Kochanie zaczął kolejną porcję chłosty moich pleców. Tym razem nie było już delikatnych uderzeń. Z początku zaciskałem zęby i syczałem, potem już krzyczałem. Gość oderwał się od mojej dupy. A Kochanie zaczął chłostać moje pośladki. Po chwili przestał, a ja poczułem jak ktoś smaruje mi dupę żelem i bezceremonialnie, na chama pakuje swojego kutasa we mnie. Syknąłem tylko przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałem kto to był, czy to ten który lizał mi dupsko czy ktoś nowy. Maska dość szczelnie zasłaniała mi pogląd na sytuację dziejącą się wokół mnie.
- Jak nie masz jak lizać dupska, to bierz się za mojego chuja – usłyszałem głos Kochania
Acha, czyli posuwacz to jeszcze jeden uczestnik zabawy. Kutasa nie miał jakoś wyjątkowo grubego. Złapał mnie za biodra i pociągnął do tyłu, tak że wisiałem na rękach, a moja dupa była lekko wypięta w jego stronę. Posuwał szybko, mocno dobijając do moich pośladków. Wtem poczułem, że jego kutas napina się we mnie. Jego ciało naprężyło się. Wiedziałem, że już skończył. Musiał być nieźle podjadany już wcześniej, bo posuwał mnie króciutko. Oparł się o mnie i powoli wyciągnął kutasa ze mnie. Klepną mnie w pośladek.
- Dzięki, niezła z niego suka – usłyszałem głos posuwacza.
- Dzięki i do zobaczenia znów – odpowiedział Kochanie i spytał kogoś – Ty też tak chcesz? Oprzyj się o drzewo i wypnij.
Obciągacz oparł się rękoma o drzewo obok mnie. Jęknął, a potem zaczął dyszeć.
- Jak chcesz, to gumy są w torbie ? – zapytał Kochanie
Po chwili ktoś złapał mnie znów za biodra i pociągnął do tyłu, poczym wpakować się we mnie. Znów byłem ruchany. Gość od czasu do czasu wymierzał mi solidnego klapsa w dupę. Obok mnie słyszałem coraz głośniejsze dyszenie opartego o drzewo, a ja mu wtórowałem. Zrobiliśmy koncert jęków na dwa głosy.
- Niezły jest. – powiedział gość który aktualnie mnie posuwał.
- Tak, nawet łapę zmieści. – zaśmiał się Kochanie.
- A można?
- Rękawiczki znajdziesz w torbie.
- OK! A można go jeszcze trochę zmiękczyć batem?
- Nie ma problemu. - znów zaśmiał się Kochanie.
Poczułem, jak silne uderzenie wylądowało na moich plecach. Jęknąłem. Potem następne i następne. Uderzenia lądowały to na plecach, to na pośladkach. Z każdym uderzeniem jęczałem coraz głośniej i uderzenia stawały się coraz bardziej nie znośnie. Paliły mnie już całe plecy i pośladki. Wierzgałem i krzyczałem, a chłosta trwała w najlepsze. Nie słyszałem już jęków gościa posuwanego przez Kochanie, jedynie świst bata i własne jęki. Zaczęły uginać mi się kolana, a całe ciało zaczęło wisieć na rękach. W końcu gość doszedł do wniosku, że chyba wystarczy tego bicia, bo przerwał i szyderczo skwitował:
- No! Nawet w tym półmroku widać piękno bordowych pośladków. A jakie ciepło od niego teraz bije.
- Wygląda na to że jest już dobrze zmiękczony – zaśmiał się równie szyderczo Kochanie.
Znów poczułem żel na dupie. Tym razem w większych ilościach. Czułem jego chłód na rozpalonych chłostą pośladkach, przyjemne uczucie. W tym samym czasie, gość posuwany przez Kochanie zaczął coraz głośniej jęczeć, a sam Kochanie dyszeć. Kilka sapnięć Kochania, dźwięk mocno dobijanych do pośladków bioder i koniec. Charakterystyczne sapanie gościa i też się spuścił akurat na moją nogę, schlapując ją całą. Para obok ucichła. A ja poczułem dwa palce, potem trzy. Gość rozciągał moją dupę. Nie był w tym bynajmniej delikatny, ale skuteczny. Wymamrotałem tylko:
- Czy suka może prosić o poppersa?
- Tak, zaraz Ci dam. A Ty zliż to z jego nogi! – usłyszałem głos Kochania.
Jęzor posuwał się powoli od kostki w górę nogi zlizując spermę, która pod wpływem grawitacji zaczęła spływać. W mojej dupie akcja nabierała tempa. Na przeszkodzie stał jak zwykle kciuk. Z pomocą przyszło wciągnięcie w nozdrza poppersa podsuniętego przez Kochanie. Mocniejsze pchnięcie i ręka weszła. Chwilę przytrzymał ją w środku po czym powoli wyciągnął.
- Dasz żelu?
Po czym wsadził rękę z powrotem. Weszła już bez problemów. Z początku trochę nią kręcił w środku. Jęczałem z przyjemności. Następnie zaczął pracować nad pierwszym zwieraczem, nie do końca wyciągając rękę. Jak zwieracz opierał się o kostki, kręcił ręką, by znów włożyć ją do środka. Robił to coraz szybciej i agresywniej. Wyłem coraz głośniej. W końcu dostałem kolejną porcję poppersa. Rozluźniłem się na chwilę i to pozwoliło fisterowi na wyciągnięcie ręki z mojej dupy i natychmiastowe załadowanie jej z powrotem. Powtórzył ten ruch kilka razy. Wyciągnął rękę, poprosił o żel, po czym poczułem jak wpycha pięść.
- Daj mu poppka.
I kolejna dawka została wciągnięta do moich płuc. Pięść napierała coraz mocniej, ale i poppek zrobił swoje. Weszła. Jak szybko ją włożył, tak szybko wyciągnął. Kochanie zaczął ściskać mi sutki. A ja jęczałem a to z bólu ściskanych sutków, a z rozciąganego zwieracza. Akcja trwała na całego, a ja wyłem niczym ranne zwierzę.
- Zajebistą ma dupę. – usłyszałem od fistującego.
- Czytałem gdzieś że mózg może odbierać tylko jeden ośrodek bólu. Ciekaw jestem co bardziej czuje, suty czy dupę – zaśmiał się Kochanie – A może go jeszcze trochę zmęczymy bacikiem.
Było to możliwe gdyż fistujący siedział przed moją dupą, przez co dostęp do pleców nie był ograniczony. Kochanie wziął bacik i zaczął na nowo chłostać po plecach.
- O kurwa! Suka przy każdym uderzaniu zaciska dupę na mojej ręce. Ale odlot!
Niestety równoczesnego fistingu i chłosty nie wytrzymałem zbyt długo i zacząłem błagać o litość. Na moje szczęście byli wyrozumiali. Ręka została wyciągnięta, a bacik odstawiony. Kochanie z fisterem odwiązali mi nogi. Od drzewa odpięto ręce. Jednak nie zostałem uwolniony, jak przypuszczałem. Kochanie spiął ręce z tyłu. Następnie wygiął mnie tak, że byłem wypięty.
- Chyba jeszcze nie poleciałeś – rzekł do fistera równocześnie umieszczając moją głowę między swoimi udami.
Od tyłu podszedł fister. Lekko kopnął mnie we wnętrze nóg, żebym je rozszerzył. Po czym z całej siły wjebał w moją rozjebaną dziurę kutasa. Posuwał mnie mocno dopychając. Jego jaja obijały się o moje. Kochanie trzymał ręce wysoko podniesione. Dostałem kilka mocniejszych klapsów od fistera tuż przed tym jak się spiął i warknął. Wyszedł. Kochanie uwolnił mi głowę i puścił ręce. Fister nadal głośno dyszał.
- Kładź się na plecach i wal – rzucił Kochanie w moją stronę
Położyłem się i zacząłem walić kutasa. W tym czasie Kochanie jeździł nogą po mojej klacie i dawał do lizania. Podchwycił to fister i też zaczął jeździć stopą po moich sutkach, klacie i brzuchu. Kochanie widząc, to zabrał stopę z moich ust i stanął obok mnie na wysokości mojego pasa. Teraz lizałem stopę fistera, a Kochanie zaczął kopać mnie po jajach. Na początku kopnięcia były lekkie, ale coraz szybciej robiły się coraz bardziej bolesne. Fister zmienił pozycję i usiadł mi na twarzy tak, żebym mu lizał otwór. Waliłem, aż w końcu poleciałem.
Fister wstał z nad mojej twarzy, a Kochanie pomógł mi się podnieść i ściągnął mi maskę z twarzy. Chwilę dochodziliśmy do siebie, a szczególnie ja. Po czym podziękowałem obu Panom za niezwykłe przeżycia. Powiedzieliśmy sobie nawzajem:
- Jakbyś miał ochotę się spotkać to my jesteśmy chętni na powtórkę – rzucił Kochanie w stronę fistera.
- OK. Ja już spadam. Na razie chłopaki. – rzekł fister i odszedł.
Kochanie i ja pozbieraliśmy nasze rzeczy i wróciliśmy do domu. Tak zakończyła się ta fantazja.

5/25/2012

Zbluźnię

Niech będzie przeklęty ten, kto wymyślił internet.

Z pewnością ciekawi jesteście dlaczego, aż takie ostre słowa. Śpieszę z wyjaśnieniami. Po pierwsze pojawił się stanowczo za późno. Tak niekiedy wyobrażam sobie jakież mogłoby moje życie gdyby Internet był równie popularny w mojej młodość, jak jest teraz. Powiecie, że wymyślam, że szukam dziury w całym, ale musicie przyznać, że Internet pomaga w poznawaniu ludzi o naszej orientacji. Pomaga zwłaszcza osobom młodym i nie ukrywajmy przystojnym. Pozwala najłatwiejsze zaakceptowanie siebie i swoich fetyszy. Znacznie łatwiej jest młodemu człowiekowi zaakceptować fakt, że kręci go sm, gdy ma możliwość znalezienia osób które też lubią tego typu zachowania. W tym Internet ma nie podważalną przewagę w stosunku do ogłoszeń w gazetach nawet tych „branżowych”.

Późne upowszechnienie Internetu to nie jedyne jego przekleństwo. Na wszelakiej maści czatach coraz częściej przekonuję się, że jestem za stary. Skąd takie przekonanie, ano wystarczy napisać, że ma się powyżej 35 lat i okno czata zostaje zamknięte przez Twojego rozmówcę. Druga rzecz, to sławetne cyferki. Nie wypieram się, a co? Też proszę o ich podanie. Na podstawie tych kilku liczb jesteśmy w stanie wyobrazić sobie sylwetkę naszego rozmówcy. Większości to wystarcza na podjęcie decyzji czy rozmawiać dalej czy zamknąć okno. Oczywiście osobniki proporcjonalnie zbudowane, w odpowiednim wieku, oraz o odpowiednich preferencjach (i tu uwaga, obserwuję notoryczny brak aktywów na czatach) mogą liczyć na wyrwanie kogoś. Bez względu czy to tylko na piwo czy też seks.

Lecz to nie wszystkie wado-zalety Internetu. Komunikatory. Z jednej strony umożliwiają rozmowę ze z znajomymi, z drugiej zaś jak masz tych znajomych sporo i każdego lubisz, z każdym chcesz zamienić kilka słów i z 16:00 robi się 23:00. Tak fajnie się rozmawiało, tyle rzeczy się człowiek dowiedział, tyle na plotkował i nawet nie zauważył jak późno się zrobiło. Tak też konsumują czas wszelkie portale społecznościowe i blogi. Kilka ulubionych portali i kilka blogów i już masz co robić popołudniami i wieczorami.

I tak podsumowując Internet to przekleństwo, ale bez tego Internetu trudno żyć.

Miłego korzystania z Internetu.

2/20/2012

Nałóg

Ostatnio zastanawiałem się nad jednym z moich nałogów. W pracy, jak
wychodzę na papierosa zabieram ze sobą telefon komórkowy i loguję się
na blue allegro. Po co? Nie wiem. Zobaczyć kto mnie odwiedził? A może
to złudna nadzieja, że ktoś zostawił jakiś ślad. A może ktoś napisał.
Po co tam wchodzę nie wiem, ale wchodzę.

1/23/2012

Trafiony

To, że lubimy z Kochaniem się umawiać na seks w większym gronie, to już wiecie po przeczytaniu wcześniejszych wpisów. Co z tym idzie na różnych portalach mamy profile ja i moje Kochanie, korzystamy też z uroków czatu. Fakt ostatnio dzierżą tam władzę osoby znacznie młodsze niż ja i Kochanie, które zamykają okienka rozmów prywatnych po podaniu wieku, tudzież cyferek. Wracając jednak do tematu dzisiejszego postu, ostatnio na portalach zaobserwowałem wzrost osób przyznających się do bycia zainfekowanych wirusem HIV. Na ogół umieszczają tą informację już w „nick’u”. Jednakże, zadziwiło mnie to, że osoby które chciały się wcześnie z nami spotkać, po wymianie kilku informacji przyznają się do bycia zarażonymi. Z mojego punktu widzenia „chwała im za to”. Nie mamy nic przeciwko „nieseksualnym” spotkaniom z takimi osobami, bo jak się przekonaliśmy, są to osoby wartościowe pod względem intelektualnym.
Jakie prowadzimy życie seksualne,  to wiecie z wcześniejszych wpisów, ale zawsze staramy się „rżnąć” bezpiecznie. Anal w gumce, fisting w rękawiczce, bez względu w którą stronę. Staram się ograniczać ryzyko maksymalnie jak mogę, ale przy tych coraz to nowszych objawieniach, sam zastanawiam się, czy robię wszystko byśmy byli bezpieczni. 
Ostatnio przeglądałem grupy „zainteresowań” na portalu kumpello.pl. Jest tam grupa „Prezerwatywa a HIV”. Przeczytałem tekst informacyjny. Zaskoczył mnie opiniami jakie można było wyciągnąć:
1.    ważny jest jeden partner – OK zgadzam się, choć to trudne
2.    seks tylko z jednym partnerem – to się może znudzić i jako faceci będziemy szukali czegoś nowego. Prawdopodobnie stąd tyle zdrad. Lepiej to robić w trójkę.
3.    Z informacji tam zawartych można wyciągnąć wniosek, że prezerwatywa nic nie daje w przeciw działaniu infekcji HIV, więc po co ją stosować, co gorsze osoba ta powołuję się na badania WHO
Jakoś nie chciało mi się w to dowierzać. Wiem, że prezerwatywa nie daje 100% pewności, ale bardzo wysoką ok. 90%. Po przeczytaniu artykułu na kumpello.pl , szukałem w sieci i  autora i doniesień WHO. Pierwsze wyniki w przypadku autora, a dokładnie autorki przyniosły nie zbyt pocieszające informacje. Primo, że popełniła plagiat ( i to ponoć nie pierwszy). Secundo: że lekko mija się z prawdą i z cytowanych artykułów wyciąga tylko części i interpretuje je na swój sposób.
WHO też donosi, że stosowanie prezerwatywy, daje 80% obniżenie zachorowalności na HIV. Wybaczcie jakoś bardziej wierzę WHO, mino że są powołania na tą instytucję. Dane statystyczne można przyjmować, jak wedle naszego uznania, w zależności od punktu odniesienia. Usłyszałem nie tak dawno, że w naszym pięknym kraju :”bezrobocie maleje”. Hasło bardzo dużo mówiące, ale jak się wczytało w dane statystyczne, to się okazało, że nie sama ilość osób bezrobotnych zmalała, a ilość nowych osób rejestrujących się jako bezrobotne.
Wobec takich danych nasuwa się pytanie czy prezerwatywy stosować?  Według mnie, jak najbardziej, chociażby żeby zminimalizować ryzyko.