6/16/2013

Ciąg dalszy „fantazji wyjazdowej”

Po powrocie do domu wywlokłem moje cielsko do sypialni i padłem spać przytulając się do Kochania i dziękując mu za niesamowitą niespodziankę.
Obudziłem się jak zwykle wcześniej niż Kochanie. Bolały mnie mięśnie i kości, co najmniej jakbym miał grypę. Przez chwilę przytulałem się do śpiącego jeszcze Kochania, a potem zszedłem na dół przygotować kawę. Dźwięk uruchamianego ekspresu obudził i Kochanie.
- Latte, poproszę.
Usłyszałem z góry. Zrobiłem kawę dla siebie i dla Kochanie, i z kawami wróciłem do łóżka. Przytuliłem się do Kochania i pocałowałem dziękując za dzień wczorajszy. Opowiedziałem mu że czuję się obolały.
- A tutaj cię boli – zapytał chwytając mnie za sutki.
- Nie, tutaj nie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
– A tutaj? - Chwytając za kutasa i jaja.
- Też nie.
Czułem jak zaczyna się pojawiać podniecenie i kutas mi twardnieje. Z resztą kutas Kochania też stawał się coraz twardszy.
- A tutaj? – zapytał i pocałował mnie namiętnie.
- Tutaj też nie. – odpowiedziałem, gdy już uwolnił mi usta.
- To dobrze – złapał mnie za głowę i pokierował na swojego kutasa.
Objąłem całego kutasa i zacząłem obciąg. Kochanie jedną ręka przytrzymywał moją głowę na kutasie a drugą złapał mnie za jaja i pociągnął je w kierunku swojej głowy. Obciągałem dalej klęcząc obok Kochania. On miętosił moje jajka. Pojękiwałem zakneblowany jego kutasem. Nagle złapał mnie za włosy i pociągnął do góry. Gdy moja twarz była na wysokości jego twarzy pocałował mnie.
- A teraz leż tu grzecznie zaraz przyjdę – i położył mi poduszkę na głowie, tak że nic nie widziałem.
Nie słyszałem i nie widziałem co się działo dokładnie. Poczułem tylko jak Kochanie bierze mnie za rękę i odwiązuje ją liną. Potem po drugiej stronie drugą rękę i naciąga linę. No to ręce już mam związane, czas przyszedł na nogi – pomyślałem. Nie myliłem się. I tak zostałem przywiązany do łóżka w pozycji spread eagle (nie wiem jakie jest tłumaczenie na polski ;) ). Kochanie zdjął poduszkę z mojej głowy i zastąpił maską z wczoraj. Nic nie widziałem co się dzieje dookoła.
- No to teraz zajmiemy się tymi częściami które Cię nie bolą po wczorajszym – powiedział z zadowoleniem w głosie Kochanie.
Na początek siadł mi na klacie okrakiem i złapał za głowę. Uniósł trochę i wpakował swojego kutasa ponownie w moje usta. Robiłem co mogłem w tej pozycji aby zadowolić oralnie Kochanie. Jeździłem językiem po jego żołędzi. Lekko skubałem wargami. Po kilku minutach Kochanie znudził się chyba, albo było mu nie wygodnie, w każdym razie podniósł się i usiadł przy moim kroczu.
- Żeby się otworek nie nudził podczas jak będę się zajmował innymi częściami to i jemu zapewnimy rozrywkę – mówiąc to nasmarował mi otwór żelem i wsadził sondę analną od elektro.
Drugą elektrodę przykleił w miejscu pomiędzy workiem a otworkiem. Włączył i zaczął podkręcać intensywność aż do momentu kiedy to zacząłem głośniej wzdychać.
- No tyle na razie wystarczy, czas na inne zabawki – powiedział i zajął się  szczypaniem moich sutków.
Po chwili na sutkach poczułem uderzenia palcata. Raz na jednym, raz na drugim. Uderzenia z początku nie były mocne ale z czasem stawały się upierdliwe. Potem nad jednym sutkiem wprowadził palcata w rezonans, tak że był on oklepywany bardzo szybko. Zacząłem wyć przez zaciśnięte zęby. Potem sytuacja powtórzyła się nad drugim sutkiem.
- No już im chyba wystarczy – powiedział – ale nie można ich tak bez czynnie zostawić.
Jak powiedział tak zrobił i na moje obolałe od bicia sutki założył klamerki japońskie. Przeniósł się znów w okolice krocza.
- To teraz zabawimy się ściskaczem którego jeszcze nie próbowaliśmy.
Z pewnymi trudnościami, bo kutas mi stał udało mu się przecisnąć i kutasa i jaja przez dziurę w płycie ściskacza. Nakleił kolejne dwie elektrody na moje jajka i przykręcił płytkę ściskającą je. Dokręcił mocniej, aż mnie podniosło. Włączył kanał na jajka i poczułem impulsy elektryczne już nie tylko w dupie ale i na jajkach.
- OK. Musisz chwilę poczekać, coś przyszło mi jeszcze do głowy, zaraz wracam.
Zszedł na dół. Kręcił się po dole przez dłuższą chwilę po czym wrócił do mnie. Siadł na łóżku na wysokości krocza.
- Wszystko w porządku? – zapytał
Pokiwałem głową na tak, ponieważ nie miałem siły mówić, tylko głośno dyszałem. Ta niemoc w mówieniu to przez impulsy elektryczne krążące w okolicach mojego pasa. Poczułem jak Kochanie rozciera żel na główce mojego kutasa. Następnie coś wsunął w cewkę. Poczułem ciepło. To był korzeń imbiru. Przez chwilę mi walił konia, a ciepło w cewce robiło się coraz bardziej pieczące.
- Wiesz mam nową zabawę i chcę ją przetestować. Wierzę, że będzie Ci się podobać.
Wyjął z cewki imbir i coś przyłożył do ujścia cewki. Poczułem jak jakiś żel wciskany jest w moją cewkę. Z początku zimny żel był przyjemny potem poczułem ciepło i pieczenie. Pieczenie narastało i stawało się coraz bardziej nieznośne. Kochanie wziął drugą płytę i ścisnął nią kutasa.
- No to już prawie wszystko. Teraz napiję się kawy bo już prawie wystygła i pooglądam sobie Ciebie.
Usiadł na brzegu łóżka i podziwiał swoje dzieło, a ja coraz bardziej zaciskałem zęby z pieczenia.
- Coś czuję że masz za mało przeżyć, do tak mało się wiercisz – mówiąc to podkręcił intensywność impulsów elektrycznych.
Przez chwilę zupełnie zapomniałem o pieczeniu teraz ważniejsze stały się impulsy, które powodowały napięcia mięśni i podrzucały mną na tyle na ile mogłem się ruszyć.
- No teraz to wygląda ciekawiej – zaśmiał się Kochanie i wrócił do swojej kawy.
Dokończył kawę i wrócił do zajmowania się mną. Trochę zmniejszył intensywność impulsów, ale za to zwiększył długość ich trwania. Co suma summarum przełożyło się na to że nie rzucałem się tak często ale na dłużej napinałem mięśnie. Gdy nie było impulsu czułem pieczenie. Przestawałem je czuć gdy pojawiał się impuls. Kochanie przysiadł się na wysokości krocza i zaczął czymś kłóć mojego kutasa pomiędzy ściskającymi go płytkami. Potem kuł moje sutki i potrząsał łańcuszkiem łączącym klamerki. W tym momencie już wyłem i wierciłem się po całym łóżku. Poczułem woń poppersa. Kochanie zaciągnął się, a potem podsunął mi pod nos. Siadł okrakiem na mnie i zaczął walić sobie konia trzymając w ręce łańcuszek od klamerek.  Gorąca sperma zalała mi klatkę, szyję i kilka kropli spadło mi do ust.
- No to teraz czas na Ciebie.
Zszedł ze mnie i przysiadł się przy moim kutasie. Zdjął płytę ściskającą kutasa i zaczął mi go walić. Przy okazji lekko dokręcał śrubki ściskające jajka. Jęcząc w końcu i ja trysnąłem. Jeszcze chwilę się bawił moim kutasem wyciskając resztki spermy i żelu. Wyłączył elektro i uwolnił mi jajka ze ściskacza. Zawyłem gdy ściągał klamerki z sutków. Uwolnił mi nogi i ręce.
- Dobrze było?
- Tak, Dziękuję.
- To teraz posprzątasz ten bałagan i idź się umyć z tej spermy. A… Kawa Ci wystygła, zrobię Ci nową, a Ty się pośpiesz.
Podniosłem się obolały i zdjąłem maskę. Faktycznie wokół mnie był niesamowity bałagan. Poszedłem najpierw do łazienki zabierając ze sobą ściskacz i sondę analną. Umyłem się z cieknącej spermy i wymyłem zabawki. Wróciłem do pokoju. Sprzątnąłem liny, elektro, maskę i znalazłem na łóżku wykałaczkę do szaszłyków. Dotarł do mnie że mój kutas i sutki właśnie tym były traktowane. Następnym odkryciem była strzykawka. Po uprzątnięciu sypialni zabrałem strzykawkę i zszedłem na dół do Kochania.
- A co to jest – zapytałem pokazując mu rękę ze strzykawką.
- A to jest lubrykant ze świeżo tartym korzeniem imbiru. Mam nadzieję że Ci się podobało.
- Tak, było to ciekawe doznanie, nadal jeszcze czuję pieczenie.
- Przejdzie. Kawę Ci zrobiłem.
I tak zakończył się poranek po wyjeździe.

6/10/2013

Fantazja wyjazdowa.


Był piątek. Kochanie zadzwonił, że przyjedzie po mnie, jak skończę pracę.
- Może coś zjemy na mieście - zaproponował, gdy wsiadłem do samochodu - A po przyjeździe do domu idziesz pod prysznic. Będę miał dla Ciebie niespodziankę.
Po powrocie do domu bez ociągania poszedłem pod prysznic.
- Nie ubieraj się, tylko suchy masz przyjść na górę.
Po wyjściu spod prysznica, tak jak to miałem przykazane poszedłem na górę do pokoju zabaw. Na środku pokoju czekał na mnie Kochanie.
- Chodź tu. - zawołał mnie do siebie.
Potem odwrócił mnie tyłem do siebie. Założył skórzane kajdanki i zapiął je z tyłu pleców. Obrócił mnie przodem do siebie i na głowę założył maskę tylko z otworem na usta.
- Czekaj. - powiedział i wyszedł.
Stałem tak i czekałem, co będzie dalej. W głowie mi się kołatało od myśli. Kutas stanął mi na baczność z podniecenia i niepewności, co będzie dalej. Czekałem i czekałem. Zaczęło mi się nudzić. Całe szczęście, że lato, bo bym już szczękał zębami z zimna. Nawet wcześniejsza erekcja opadła. Dzwonek do drzwi. Kochanie z kimś rozmawiał, ale na tyle cicho, że nie usłyszałem, o co chodzi. Kroki na schodach. Przez maskę dojrzałem zarys dwóch sylwetek. Jedna z osób, to na pewno Kochanie, ale kto to, ten drugi? Podeszli do mnie. Poczułem obce ręce na klatce, potem na brzuchu i na kutasie. Złapał pewnie za kutasa i ścisnął. Lekko napiąłem mięśnie, ale nic więcej, bo i uścisk nie był silny. Potem obrócił mnie tyłem do siebie i przejechał dłoń mi z barków przez ręce, aż na pośladki. Potem złapał mnie jedną ręką w pasie, a drugą pchnął tak żebym się zgiął do przodu. Puścił i rozsunął wypięte pośladki. Przejechał palcami po dziurze.
-Wyprostuj się! - Krzyknął mi do ucha.
-OK. Jedziemy. - powiedział do Kochania, po czym wyszedł z pokoju.
- Masz załóż to. - powiedział rzucają ni pod nogi ciuchy do założenia i rozpinając ręce. - Nie ściągaj maski. To ma być niespodzianka.
Na podłodze leżały spodnie dresowe, podkoszulek i adidasy. Ubrałem się i w asyście Kochania zeszliśmy na dół.
- OK. Jedź za mna. - powiedział nieznajomy do Kochania.
Wyszliśmy z domu. Kochanie otworzył tylnie drzwi samochodu i pokierował mnie na tylną kanapę.
- Kładź sie i nie podnoś. - powiedział i zamknął drzwi samochodu.
Przez chwilę go nie było w samochodzie, pewnie zamykał dom. Ruszyliśmy.  W głowie kołatała mi się jedynie myśl, że ciekawie się to wszystko zapowiada.
Chwile jechaliśmy normalnymi drogami. A następnie musieliśmy wjechać na polną drogę,  gdyż mocno podrzucało samochodem. Zatrzymaliśmy się. Kochanie otworzył drzwi i wyciągnął mnie z samochodu. Trzymając mnie za ramie podprowadził kilka kroków. Poczułem, że ktoś ściąga mi spodnie, gdy Kochanie szarpał się ze zdjęciem mi podkoszulki.
- Stań prosto - padł rozkaz od obcego.
Kochanie znów spiął kajdanki za plecami. I trzymał mnie, gdy tamten obwiązywał moje jajka. Po związaniu jajek, moje nogi też zostały skrępowanie sznurkiem na wysokości kostek. Kochanie mocniej złapał mnie za ramiona, ten drugi za nogi i podnieśli mnie. Po czym na leżąco wpakowali, jak się domyśliłem, do bagażnika drugiego samochodu. W moje usta został wsadzony knebel z materiału. Po zapachu jaki miał ten materiał wnioskowałem, że była to nie mało schodzona skarpetka, aż mnie w nosie zakręciło od jej zapachu. Następnie przyklejono mi na usta taśmę. Moja głowa została dociśnięta do krocza kogoś, kto już tam leżał. Jego kutas podobnie jak i mój związany był sznurkiem. Jego głowa została również wciśnięta w moje krocze.
- To tak, żeby się wam nie nudziło podczas jazdy na właściwe miejsce. - zaśmiał się ten drugi.
No to robi się coraz ciekawiej z minuty na minutę - pomyślałem. Znów ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy dość chwilę. Trudno mi było określić, jak długo, gdyż byłem rozproszony sterczącym kutasem majdającym mi po twarzy. W bagażniku było duszno i gorąco. Czułem jak po plecach spływają mi kropelki potu. W końcu się zatrzymaliśmy. Klapa bagażnika została otwarta a do środka wleciało świeże, chłodniejsze powietrze. Złapali mnie za ramiona, mocno pociągnęli do góry. Postawiłem nogi na podłodze. Kolana mi się uginały od niewygodnej pozycji w bagażniku, dlatego pewnie przytrzymali mnie jeszcze przez chwilę za ramiona. Potem słyszałem dźwięki sugerujące, że wyciągnęli też tego drugiego. Ktoś podszedł do mnie i poczułem, że zakłada mi obrożę na szyję. Potem kliknięcie. Moje kostki zostały uwolnione z więzów.
- No to prowadź. - usłyszałem głos Kochania i poczułem szarpnięcie za smycz.
Ruszyłem w kierunki ciągniętej obroży stawiając małe kroczki, bo nie wiedziałem na jakie przeszkody mogę trafić. Weszliśmy do jaśniejszego pomieszczenia, a potem po schodach w dół do chłodniejszego i ciemniejszego.
- Co powiesz na małą rozgrzewkę - zapytał Master.
- Jestem jak najbardziej za. - odrzekł Kochanie.
Zostałem pociągnięty za obrożę jeszcze kilka kroków. Poczułem, jak przodem do mnie podchodzi ten drugi cwel. Ktoś uwolnił mi ręce, by natychmiast je przypiąć do haka nad głową. Z tym drugim zrobiono to samo. Jego dłonie stykały się z moimi. Zostaliśmy dociśnięci do siebie przez linę która wylądowała na wysokości pasa i mocno zaciągnięta. Nasze obroże zostały spięte. Nogi związane w kostkach i na wysokości kolan.
- Masz i zaczynamy.
Chwilę po tych słowach poczułem na plecach pierwsze uderzenie bata. Spiąłem się, a zaraz potem poczułem jak spina tego drugiego nieszczęśnika. Byliśmy chłostani, z początku na przemiennie. Dostawałem raz ja raz on, by po małej przerwie nasi Panowie zaczęli nas chłostać równocześnie. Nasze ciała spinały się w tych samych momentach. Mruczeliśmy przez te nasze kneble. Chwila przerwy. Czyjeś chłodne ręce na moich rozpalonych chłostą ramionach.
- Jeszcze trochę im się przyda tej rozgrzewki, ale może mała zmiana zabawek? - zapytał Master.
- Co proponujesz? - zapytał Kochanie.
- To powinno być dobre.
Po tych słowach poczułem na moich pośladkach pierwsze uderzenie palcata. Potem dostał ten drugi. Kolejne uderzenia w pośladki były coraz mocniejsze. Po kilkunastu uderzeniach, nastąpiła zmiana miejsca lądowania palcata z pośladków na zewnętrzną stronę ud. Było to równie nie przyjemne. Moje ciało było już teraz cały czas naprężone tak jak i tego drugiego. Poczułem, że znów zaczynam się oblewać potem. Lecz to nie był jeszcze koniec. Nastąpiła kolejna zmiana miejsca. Teraz biciu poddane zostały łopatki. Uderzający nie bił mocno, ale wprowadzał palcat w rezonans, przez co bardzo szybkie uderzenia lądowały w tym samym miejscu powodując ciągły ból. Wpierw jedna łopatka, potem druga. i kilka razy zmiana. pomiędzy mną a tym drugim było już tyle potu że nasze ciała ślizgały się po sobie.
- No chyba im wystarczy - powiedział Kochanie - a i my musimy zostawić sobie trochę siły na dalsze zabawy.
- Popatrz, jak się świnki spociły - zaśmiał się Master wkładając rękę między nasze ciała - Faktycznie już się rozgrzali. Niech ochłoną trochę. Masz ochotę na piwo?
- A chętnie. Tylko żeby całkiem nie ochłonęli to trzeba ich będzie czymś zająć.
- Hmmm?
- Spodoba Ci się, a oni teraz są w bardzo dobrej pozycji. - zaśmiał się Kochanie.
Czując zimny żel rozcierany na moim rowie, pomyślałem: wsadzą nam plugi, to nie tak źle. Faktycznie poczułem wsadzanego pluga, ale był znacznie zimniejszy niż plugi żelowe czy gumowe. Ten drugi też jęknął, czyli też mu zaaplikowali pluga. Zbyt głośno dyszeliśmy sobie nawzajem do uszu, żebym usłyszał charakterystyczne kliknięcie jakie wydaje walizka ze sprzętem do elektro.
- Kiwnijcie głową jak coś poczujecie - rozkazał Kochanie.
Chwilę potem poczułem impuls elektryczny. Kiwnąłem.
- Dobrze, to teraz jeszcze trochę podkręcimy - rzekł Kochanie.
- OK. - z lekkim niedowierzaniem w głosie powiedział Master - ja idę po piwa dla nas, a jak wrócę to mi wyjaśnisz o co dokładnie biega.
Wrócił dość szybko. Kochanie zaczął szczegółowe wyjaśnianie zasady działania poszczególnych pokręteł i programów. Bardzo szczegółowo opisywał działanie każdego z równoczesną wizualizacją ich działania na naszych ciałach. Master miał możliwość zaobserwowania kiedy jest silny impuls i jak nas spina, lub jak pojękujemy podczas narastania impulsu. Jak zmienia się tempo naszych oddechów i skurczy mięśni kiedy oni zmieniają szybkość zmian impulsów. Pokazanie działania urządzenia zajęło im sporo czasu. Ręce mi zdrętwiały od trzymania ich w górze. Nogi też nie były w lepszej kondycji od ciągłego napinania ich podczas przebiegających po naszych ciałach impulsów. A nasze ciała jakoś nie chciały ochłonąć. Wręcz przeciwnie, coraz więcej potu było pomiędzy mną a tym drugim cwelem.
- Faktycznie, podoba mi się - powiedział Master
- Wiesz, na cle zakwalifikowali to jako generator dźwięków - zaśmiał się Kochanie i podkręcił intensywność impulsów.
Jęczeliśmy obaj przez te skarpetkowe kneble.
- Ty, nie pomylili się. - zaśmiał się Master
- Popatrz, świnki nadal spocone, coś im ta zabawa nie pozwala ochłonąć - powiedział Kochanie przyglądając nam się z bliska - i dobrze byłoby nie wyczerpać całej baterii może się jeszcze przydać.
Wyłączyli urządzono do elektro. Z mojej dupy i sądząc po reakcji tego drugiego z jego dupy również wyciągnięty został plug. Uwolniono nam nogi i pas z więzów.
- Nie opuszczać rąk w dół za szybko - powiedział Master odpinając ręce.
Ktoś złapała za obrożę i pociągnął w dół, tak że wylądowałem na kolanach.
- My pracowaliśmy nad wami, teraz wy popracujecie dla Nas - powiedział Master.
Na czworakach podreptałem w kierunku w którym ciągnięta była smycz. W ten sposób dotarłem z głową do czyjegoś krocza. Z początku tylko jeździłem nosem po kutasie ukrytym w spodniach. Gdy już nabrał odpowiednich rozmiarów, mój knebel usunięto a ja zacząłem lekko skubać zębami przez materiał spodni. Kutas w końcu został uwolniony ze spodni przez jego właściciela i trzymany za włosy moja głowa została nabita na niego. Sądząc po rozmiarach był to kutas Kochania. Chwilę jeździłem tam i z powrotem z czasem będąc dobijany mocniej, także dobijałem do samego dna aż do krztuszenia się. Kilka razy moja głowa została mocno przytrzymana w dole. Nie mogłem oddychać w tym czasie i po chwili zaczynałem się wyszarpywać. Obok mnie odbywała się podobna akcja.
- OK. Zmiana piesków. Ciekaw jestem jaki jest w obciągu Twój - powiedział Master
I zostałem pociągnięty w jego kierunku. Było trochę zamieszania przy zmianie, ale po chwili pracowałem nad drugim kutasem. Był dłuższy ale i chudszy. Robiłem co mogłem żeby zadowolić właściciela. Po kilku minutach usłyszałem głębokie duszenie Kochania, a i właściciel obrabianego kutasa głośno dyszał.
- Dość. - powiedział Kochanie trzeba mieć coś na później.
- Myślę, że już czas zająć się ich dupami.
Moja obroża została pociągnięta w przeciwnym kierunku. Na czworakach podszedłem do jakiegoś mebla. pociągnięto mnie za obrożę do góry. Podniosłem się. Zostałem położony na koziołku i przywiązany do niego. W tym samym czasie ten drugi wylądował na slingu.
Żel wylądował na moim otworze. Potem powoli jeden palec, następny i następny. Przez jakiś czas Master pracował nad moim otworem. Mruczałem z przyjemności. W tym czasie sądząc po odgłosach Kochanie pracował nad otworem tego drugiego.
- Mam genialny pomysł. - powiedział Master - tylko będziesz musiał pomóc mi go przenieść. Przeniesiemy go pod slinga. Mam podwójne dildo. Niech się zajmą na chwilę sobą, a my będziemy mieć czas na  piwo.
- OK. Tylko zamiast piwa chętnie bym się kawy napił.
- O kawa to też świetny pomysł.
Koziołek ze mną został podniesiony i przeniesiony pod sling. Poczułem na moich pośladkach, pośladki tego drugiego. Nie wiem, który z naszych oprawców zaczął mocno wciskać nie najmniejsze dildo w mój otwór. Głośno dyszałem. Gdy już miałem je w środku, drugi koniec, sądząc po ruchach dilda był wsadzany w dupsko tego drugiego.
- Poczekaj, odsunę trochę slinga, będzie Ci łatwiej.
Tak zostaliśmy nabici na końce dilda. Czułem jak się wsuwa głębiej, gdy sling był opuszczany.
- Wiesz, żeby im nie przyszło do głowy, że wyrzucą dildo trzeba ich jakoś zblokować - zaśmiał się Kochanie.
- Wiem nawet jak.
Majstrowanie przy jajkach, przekonało mnie że faktycznie mieli pomysł jak to zrobić. Masze jajka Związano razem a sznurek przebiegał z obu stron dilda. Jak się dowiedziałem z rozmowy podczas wiązania, żebyś my na boki się nie bujali. Knebel znów wylądował w moich ustach, żebyśmy czasem nie gadali, jak naszych Masterów nie będzie. Ten drugi też chyba został zakneblowany. Obaj Masterzy wyszli. Leżeliśmy tak, od czasu do czasu próbując się poprawić na dildzie. I pomrukując. Czułem jak ten po drugiej stronie próbuje się poruszać na slingu, co powodowało ruchy dilda i napinało sznurek między naszymi jajkami. Też od czasu do czasu próbowałem się poprawić. Z początku mój otwór walczył z dildem, z czasem przestał. Przez pozycję oraz ruchy tego drugiego na nowo moja dupa zaczęła walkę z dildem. Próbowałem się rozluźnić i głęboko oddychać. Nie wiem ile to trwało, ale i moje mięśnie w końcu się zmęczyły i się poddały.
Wrócili w końcu.
- Coś tu cicho. Może zasnęli - rzekł Master.
- Trzeba ich jakoś pobudzić. Masz świeczki? - zapytał Kochanie.
- Pewnie że mam - zaśmiał się Master.
Dźwięk zapalniczki.
- Poluzuj trochę sznurek między jajkami. Jak się będzie jeden czy drugi rzucał, to ten po drugiej stronie będzie miał więcej doznań.
Nasze jaja zostały uwolnione.
- Czyli najpierw jednego potem drugiego? co? - zapytał Master
- No tak, tak.
Pierwsze krople poleciały na ciało tego drugiego, poczułem to po nagłych ruchach dilda. faktycznie strasznie się rzucał powodując całkiem ciekawe i nieprzewidywalne ruchy dilda w mojej dupie.
- No ten już jest nawoskowany. teraz czas na Twojego.
Poczułem gorące krople lądujące na moich plecach. Też zacząłem się rzucać i głośno mruczeć przez skarpetkę.
- A może jakiś napis z wosku. - zapytał Master.
- Może jego nick?
- OK. Od której strony zaczynamy?
- Od góry pleców.
Gorące krople leciały na moje barki, schodząc coraz niżej Panowie starali się utworzyć napis z wosku.
- O tutaj nie jest dokładnie, trzeba więcej wosku. - powiedział Kochanie.
- Nie rzucaj się tak, kurwa, bo nam napis psujesz - warknął do mnie Master.
Po kolejnych minutach woskowania napis został ukończony, a sądząc po zachwytach Masterów musiało im to się udać.
- Warto byłoby zdjęcie zrobić, tylko jeszcze podpiszemy mojego cwela.
- OK.
Znacznie słabiej, ale jednak zaczął się wiercić ten z drugiej strony dilda. Potem błyski flesza. I nagle ktoś mnie szarpnął za włosy do góry, wyjął knebel i wsadził mi kutasa w gębę.
- To będzie dobre zdjęcie, tylko tak żeby widać było nick'a i jak obciąga. - powiedział Master
Przez chwilę byłem posuwany w gardło przy błyskach flesza. By nagle oba kutasy wylądowały w moich ustach. Zdjęcia nadal były robione.
- Będziesz miał piękne zdjęcia na profil i nikt Ci ich nie podkradnie bo od razu podpisane - zaśmiał się Master.
- Przydałoby się ich wyczyścić z tego wosku - powiedział Kochanie - mam sprawdzony sposób.
Po chwili znów poczułem baty na moich plecach, leciały z obu stron. Rzucało mną z bólu. A ten z drugiej strony musiał mieć niezłą analną jazdę dildem, bo głośno mruczał. Zacząłem głośno krzyczeć, przez co knebel ze skarpetki na nowo wylądował w moich ustach. Czułem jak z oczu płyną mi łzy.
- No myślę, że wystarczy, teraz Twojego, tylko weź palcata, bo batem za dużo nie zdziałamy.
Teraz rzucało nim we wszystkie strony, a ja po chłoście nawet nie miałem siły reagować na ruchy dilda w mojej dupie. Czyszczenie tego drugiego trwało dłużej, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- No co za gładkość skóry. Jednak dobrze było ich wywoskować - powiedział Master przejeżdżając ręką po moich obolałych plecach - Wspominałeś, że Twój lubi fisting.
- Ano lubi i to bardzo.
- No to może by ich wyfistować, ale wcześniej małe posuwanko. Ty mojego a ja Twojego a potem zmiana.
- OK, taka kolejność mi się podoba. Ja mojego posuwam bez gumy
- Ja mojego też bez gumy, więc pierwsza dupa będzie z gumą a druga bez.
- Tylko trzeba ich odsunąć od siebie.
Wyjęto z naszych dup dildo. Przez chwilę szybowałem na koziołu, by po chwili poczuć żel na dupie i kutasa w środku. Wszedł jednym szybkim ruchem. Zawyłem, ale przez knebel ze skarpetki nie dużo było słychać, tylko było widać moją poderwaną do góry głowę. Jak znam Kochanie to tamten na slingu nie miał lepiej. Kochanie jakoś tak nie lubi się długo bawić z wsadzaniem kutasa. Słysząć dźwięk łańcuchów slinga oraz czując kutasa w dupie stwierdziłem, że Panowie znów się zsynchronizowali. To było jednak na początku. Potem posunięcia zmieniły rytm. Mój Master wysuwał swojego kutasa prawie do końca by z całym impetem wsadzić go spowrotem mocno dobijając. A to znów robił szybkie płytykie ruchy. Dyszeli coraz głośniej.
- Chyba jednak nie będzie zmiany. Ja na razie kończę - powiedział posuwający mnie Master.
- OK. Zgoda. Ja też jestem już blisko a nie chcę jeszcze kończyć.
- No to fistujemy - zaśmiał się Master.
- Ta... Tylko mojemu trzeba podawać poppersa. A Twojemu?
- Mój też lubi na poppku.
- No to zmieniamy ich maski na p.gaz., będzie łatwiej dawkować im poppka.
- OK. To Ty się zajmij zmianą masek a ja się przygotuję do fistu. Macie żel?
- Tak, jest w torbie razem z rękawiczkami.
Kochanie zdjął mi obrożę, następnie maskę i wyją knebel, by natychmiast zanim zdążyłem się rozejrzeć, założyć maskę p.gaz. z zaklejonymi oczami. Ten drugi został tak samo zaopatrzony. Gęsty żel spłynął na mojego rowa by zostać rozsmarowany.
- Mianuję Cię na czas fistingu poppersowym i żelowym - zaśmiał się do Kochania Master.
- OK. Moja ręka i tak jest za duża dla mojego, więc nici z fistingu. - odpowiedział Kochanie - ja już tam sobie znajdę zajęcie.
W tym czasie palce Mastera cały czas świdrowały w mojej dziurze rozciągając ją coraz bardziej. W końcu zaczął napierać. Ścisnąłem się.
- Podaj Twojemu popka bo się kleszczy.
Wziąłem dwa głębokie wdechy. Zaszumiało mi w głowie i poczułem jak dłoń Mastera zdobywa mój zwieracz. Oto i jego łapa była w środku. Chwilę nie ruchomo, by potem lekko nią poruszać. Wysunął ją na zewnątrz, polał żelem i ponownie zaczął wsuwać, teraz wchodziła znacznie gładziej.
- OK. Daj Twojemu jeszcze poppka i polej żelem dupę mojego.
Łapa Mastera lekko się poruszała w mojej dupie gdy ten majstrował w tyłku swojego cwela. Czułem nadchodzący skurcz. I on chyba też go wyczuł, bo usłyszałem.
- Podaj poppersa obu. A ty kurwo na koziołku oddychaj spokojnie i się rozluźnij, jak mnie wyrzucisz ze środka to masz 20 pasów.
Jeszcze chwilę trwało grzebanie w dupie tego na slingu aż w końcu usłyszeliśmy:
- No i mam dwie pacynki.
Master zaczął teraz już znacznie szybciej i mocniej a to kręcić ręką w mojej dupie a to lekko wyciągać by zaraz wsadzić. Jęczałem i wyłem z rozkoszy i podniecenia. Zresztą ten na slingu też.
- Zrobię Wam kilka zdjęć. - powiedział Kochanie
Błyski flesza przekonały mnie, że faktycznie fotografuje całą sytuację bardzo dokładnie. Potem Znów poczułem woń popersa w masce, fala gorąca przebiegająca przez moje ciało. Wyciągniętą łapę z dupy. Świeżą porcję żelu i łapę z powrotem w dupie. Rozpływałem się z przyjemności. Kolejna porcja poppersa i Master zaczął boksować moją dziurę. Odlatywałem. Było zajebiście. Wyłem z radości. z mojego kutasa zaczęła ciec sperma. Nagle przyszedł wielki orgazm analny. Wyłem jak ubijane zwierzę.
- Niezłą ma dupę ten twój.- rzekł Master
- Z tego co widzę Twój też nie pierwszy raz na łapę w środku.
- No nie pierwszy raz. Chyba się im to podoba, bo jak widzę obaj ciekną - zaśmiał się Master, kontynuując boksowanie naszych dziur.
Kolejne niuchnięcie poppka. I znów fala ciepła przelatująca przez ciało i rozluźnienie mięśni. Zabawa dziurami jeszcze chwilę trwała. Z kutasa ciekła mi sperma, aż w końcu dostałem, kolejny orgazm. Nie było siły moje mięśnie napięły się wyrzucając łapę Mastera a z kutasa trysnęła sperma.
- No, no, no. - i poleciał bez dotykania kutasa - No to teraz, koniec fistu, teraz wracamy do rżnięcia.
Wytał mi ręcznikiem papierowym tyłek. Odwiązał mnie od koziołka. Ściągnął maskę p.gaz. i założył tą z poprzednią tylko z otworem na oczy. Obroża też wylądowała na swoim miejscu. Za obrożę zostałem pociągnięty do pionu a następnie przeprowadzony pod slinga, zgięty w pół tak że moja klata wylądowała na klacie cwela. Zaczęło się posuwanie. Master posuwał swojego cwela, a Kochanie mnie. Galopowaliśmy tak, a oddechy Masterów stawały się coraz głośniejsze. Nagle Kochanie chwycił mnie za obrożę, wyprostował, wyjął sterczącego kutasa z dupy i mocnym ruchem ściągnął na podłogę.
- Kładź się i liż. - padł rozkaz.
Zacząłem lizać buty Kochania, a on walił kutasa nade mną. Poczułem jak Master podchodzi do mnie wkłada nogę między moje nogi i kopnięciami je rozszerza na boki. Butem wyciąga spod brzucha mojego kutasa i jaja i zaczyna na nich stawać. Poczułem spazmy Kochania i gorącą spermę lądującą na moich plecach. Całe morze gorącej spermy. Oddech Kochania wracał do normy. Za to oddech Mastera przyśpieszał a jego but na moich jajach coraz silniej naciskał. Zacząłem wyć z bólu i się podnosić.
- Przydeptaj mu głowę do ziemi. Lubię jak śpiewają gdy się spuszczam.
Kochanie postawił nogę na moim karku dociskając do ziemi. Wyłem z bólu a na plecy leciały kolejne strumienie spermy tym razem Mastera. Po zakończeniu obaj zeszli ze mnie i padli na kanapę dysząc jak po maratonie. Leżałem nie mając siły się podnieść. Czułem że brak mi sił i dziwny ból mięśni, jak po ciężkiej pracy fizycznej.
- Ale bajzel się zrobił. - powiedział Kochanie z już stabilnym oddechem.
- Psiaki nabroiły to będą musiały posprzątać.
To słysząc ode chciało mi się wszystkiego.
- Ale ja jeszcze z Twoim nie skończyłem. - powiedział Master
- Ta?? A co jeszcze?
- Ma u mnie 20 pasów za wypchnięcie łapy.
- A no tak. - zgodził się Kochanie.
Wstali z kanapy, podeszli do mnie i za ręce podnieśli z podłogi. Przeciągnęli do koziołka. Szybkie przywiązanie nóg i w pasie oraz przypięcie rąk. Potem knebel z sox'a i zaczęło się wymierzanie kary. Pierwsze uderzenia skórzanego pasa jeszcze jakoś znosiłem, ale każde kolejne było coraz bardziej bolesne i zacząłem krzyczeć i wierzgać nogami. Łzy ponownie zaczęły lecieć mi z oczu. Całe szczęście było tego tylko 20 pasów a nie więcej. Po skończeniu wymierzania kary opadłem na koziołka. Zostałem uwolniony w więzów.
- No to czas na sprzątanie - powiedział Master.
- Poczekaj, jak ich zostawimy samych żeby posprzątali nosząc te maski, to mogą narobić jeszcze więcej bałaganu. A nie chcemy żeby się widzieli - skomentował Kochanie.
- No, tak, racja, jakieś pomysły?
- Niech Twój posprząta, bo mój zobaczyłby czym dysponujecie i przy następnym spotkaniu nie byłoby niespodzianki.
- OK, zresztą mój już za długo wygodnie leży.
Znów zostałem złapany za obroże i postawiony do pionu. Słaniałem się na nogach więc mnie przez chwilę Kochanie podtrzymywał na ramieniu. Poznałem go po brzuszku ;). W tym czasie ten drugi też  został ściągnięty ze slniga i postawiony obok mnie. potem zostaliśmy sprowadzeni na kolana.
- Co się mówi? - krzyknął Master.
Zgłupiałem, ale usłyszałem jak ten drugi mówi: "Dziękuję Panom za tresurę", więc powtórzyłem. Znów zostałem postawiony do pionu a moje ręce spięto za plecami. Ciągnięty na smyczy wychodziłem po schodach do góry. Usłyszałem tylko jak Master mówi do cwela, że ma posprzątać i czekać na niego tu gdzie jest, a on jedzie Kochanie i mnie odwieźć. Doprowadzony zostałem pod bagażnik samochodu. Ponowienie, jak na początku moje nogi zostały związane w koskach. Ktoś uderzył mnie mocno w jajka, aż się zgiąłem i chyba po to było to uderzenie, bo zostałem chamsko wepchnięty do bagażnika. Znów droga, wertepy i otwarcie bagażnika. wyciągnęli mnie razem. Postawili. Uwolniony zostałem z więzów i tych na kostkach i na jajach oraz uwolnione zostały moje ręce.
- Masz ubieraj się. Tylko nie ściągaj maski. - usłyszałem kiedy u moich nóg lądowały moje ciuchy.
Ubierając się słyszałem rozmowę:
- No to jak, jeszcze jedno spotkanie.
- Nie ma problemu. Tylko niech dojdą do siebie.
- U Was czy u nas?
- Wiesz co zgadamy się, to pokarzę Ci ciekawe miejsce. Taki pustostan z dala od cywilizacji.
- To może być ciekawe. Chętnie, to się jakoś zgadamy.
- OK. To na razie.
- No, na razie.
Samochód odjechał a ja czekałem co będzie dalej. Kochanie zapakował mnie do samochodu.
- Tylko nie ściągaj maski dopóki nie pozwolę.
- Dobrze. - odpowiedziałem
Jechaliśmy do domu. W pewnym momencie Kochanie kazał mi zdjąć maskę. Było już ciemno a my właśnie parkowaliśmy pod domem. Po wejściu do domu Kochanie zapytał?
- I jak podobała się niespodzianka?
- Bardzo! Dziękuję! Dziękuję! - odpowiadałem z łzami w oczach tuląc się do klaty Kochania.
Byłem obolały, ledwo żywy, ale szczęśliwy jak cholera. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu.