5/27/2015

Inicjacja seksu na spotkaniu.

Wiem, strasznie dawno nic nie pisałem. Pewnie kilku nielicznych czytelników bloga już przestało go zupełnie obserwować. Fakt, pisanie nie jest moją najmocniejszą stroną. A moja wena twórcza to kapryśna Pani. Raz jest w cudownym nastroju i wtedy mogę pisać i pisać, a czasami gdzieś znika na dłużej i wtedy bardzo się męczę pisząc cokolwiek.
OK. Przechodzę do sedna sprawy nie przedłużając za bardzo i tak już mocno przeciągniętego wstępu. Mam nie lada problem z inicjacją „zabaw łóżkowych". Tak, tak, to nie żart. Umawiamy się z Kochaniem z kimś na seks. Niby wszystko wiadomo, wszystko z góry ustalone i preferencje i zakres zabaw, ale po przyjeździe do domu nadal zostaje jakieś głupie „ale". I tutaj mam największy problem, to wszystko zacząć. A już w ogóle rozbraja mnie jak Kochanie kurtuazyjnie proponuje coś do picia (wodę, kawę, herbatę) zamiast od razu prowadzić do pokoju zabaw. Jak już się rozłożymy z tymi szklankami z wodą to potem tym bardziej trudno mi jest zebrać towarzystwo do „sypialni". Niekiedy zaczynam dostrzegać plusy posiadania kawalerki z aneksem kuchennym, wtedy wszystko jest pod ręką i łóżko i kuchnia z napojami. Echh….
Może Wy macie jakieś swoje własne sposoby przełamania takiego impasu. Podzielcie się swoimi pomysłami na to co robić po przyciągnięciu kochanka do domu.

3 komentarze:

  1. Jako "posiadacz" pokoju z kuchnią, mam ten komfort, że jeśli już dochodzi do spotkania to wodę, herbatę i wszystko inne mam w jednym miejscu. Pozostaje tylko rozebrać delikwenta, ale to już jest bułka z masłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja siadam koło naszego gościa i zaczynam bardzo niewinnie, mianowicie miziam go stopą po jego nodze. Gdy widzę jego zainteresowanie. to wtedy się do niego zbliżam, dotykam go i kładę ręce tam, gdzie trzeba :-) Ośmielam w ten sposób i naszego gościa i mojego partnera ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń