- a to ciekawe. Co się stało?
- tak dziwnie bolało.
- jak to dziwnie?
- bolało, piekło, sam nie wiem.
- a to sprawdzimy. – zaśmiał się i ponownie przysunął palce do mojego kutasa. Ledwo leciutko jego opuszki palców dotknęły główki kutasa a ja zawyłem głośno. Odsunął rękę. Uśmiechną się. Wyciągnął palec i przesuwał nim od podstawy kutasa do czubka. Delikatnie. Lekko tylko dotykając. Ja natomiast czułem coraz silniejszy ból. Gdy już był na wysokości żołędzi wyłem jak zabijane zwierzę. Złapał całą ręką na mojego kutasa. O dziwo silniejszy uchwyt nie był tak nieznośnie bolesny jak delikatne głaskanie. Wykonał kilka ruchów w dół i w górę, jakby chciał mnie spuścić, a ja poczułem jak ciepło-piekąca fala przesuwa się wzdłuż cewki w dół do podstawy kutasa.
- ooo… teraz tak nie krzyczysz.
- bo nie boli tak jak poprzednio.
- aha. Dobrze więc sprawdzimy czy tak samo zareaguje na mój język.
Podsunął głowę bliżej sterczącego, napęczniałego od krwi kutasa. Wysunął język i dotknął nim żołędzi. Znów głośnie wycie rozeszło się po pokoju.
- ciekawie, bardzo ciekawie.
Kochanie delikatnie objął wargami mojego kutasa. Mną aż zaczęło rzucać. Kochanie wypuścił mojego kutasa z ust w zębami wyciągnął pręcik. Szybko wsunął drugi, świeży. I znów uczucie ciepła, po czym pieczenia. Jeszcze chwilę bawił się głaszcząc mojego kutasa i z radością patrząc jak mnie rzuca i jak wyję z bólu. Przeraził mnie w momencie kiedy zaczął wkładać pierwszy pręcik imbirowy obok drugiego.
- nie, proszę. Nie zmieszczą się razem – protestowałem – a jak wejdą za głęboko. Nie, proszę.
- spokojnie. – mruknął Kochanie i wpychał dalej, nie spoglądając w moją stronę tylko całą uwagę skupiając na cewce i pręcikach – Najwyżej wysikasz je oba lub wyciągnie się je pęsetą.
Po chwili zmagań, byłem zakorkowany imbirem z przodu. Całe szczęście, że byłem owinięty folią, pewnie bym zwiał zanim Kochanie zacząłby wsadzać oba, a teraz dumnie sterczały.
Kochanie ujął mocno mojego kutasa i onanizował mnie mocno uderzając dłonią o płytkę ściskającą moje jajka. Cały czas czułem piekące ciepło w mojej cewce. Oddech pogłębił się i mocno trysnąłem spermą. Pierwsza jej porcja wraz z pręcikami przeleciała wzdłuż mojego ciała i wylądowała na ścianie ponad moją głową. Druga wylądowała na klacie, a następne już spokojnie lądowały na brzuchu.
Nigdy nie miałem tak silnego wytrysku. Nawet Kochanie był pod wrażeniem działania imbiru. Chwilę poczekaliśmy aż opadł mi kutas i Kochanie najpierw uwolnił moje przyrodzenie ze ściskacza a następnie mnie z foliowego kokonu. Po uwolnieniu zająłem się oralnie kutasem Kochania.