10/26/2011

Weekend w Poznaniu

Trochę późno ten wpis, już zacząłem się zastanawiać czy go umieszczać.
Do Poznania wyruszyliśmy w piątek rano zabierając ze sobą znajomego,
który tak do końca nie był pewien czy chce jechać czy też może
pozostać w domu. Z godzinnym opóźnieniem wyjechaliśmy w końcu. Droga,
jak to wszystkie wyjazdy z początku mijała szybko na dyskusjach o
niczym, z czasem stawała się coraz trudniejsze do zniesienia. Im
bliżej byliśmy celu tym bardziej się denerwowaliśmy wszelkimi
remontami drogowymi, które przeciągały moment wylądowania w miejscu
docelowym. Uff, udało się nawet znaleźć miejsce blisko naszego
kwaterunku, z czego byliśmy niezmiernie zadowoleni. Abordaż pokoju,
przywitanie się z jego mieszkańcami. Rozpakowanie walizek, przegląd w
czym wystąpić piątkowego wieczora i szybkie wizyty w łazience w celu
zmycia z siebie kurzy z podróży i nie tylko ;). Zakupy na śniadanie i
mały before'ek przed wyjściem do lokalu z Wyborową w tle. Wyjście do
lokalu, w którym miało się odbyć z kandydatami na najmiśkowniejszego z
miśków. Lokal, mnóstwo znajomych, niektórych widzieliśmy ostatni raz
rok temu. Powitania, prezentacje "nowych".
Drink, rozmowa, papieros. Ta przetrwaliśmy 2 godziny. Potem zrobiliśmy
sobie mały clubbing. Odwiedziliśmy dwa lokale z darkroom'ami. Dlaczego
dwa? Ponieważ w pierwszy świecił pustkami. Za to w drugim było
znacznie bardziej konkretnie. Faceci wiedzieli w jakim celu tu
przyszli i na co mają ochotę.
Szybki trójkącik, ale bez jakiś rewelacji, nawet nie polecieliśmy,
mimo że ten trzeci był całkiem przystojny. Powrót na stare śmieci. O
dziwo mało kto się zorientował, że nas nie było 1,5h. Powrót do pokoju
po 5:00 nad ranem i zakończenie tego co zaczęliśmy w darkroomie.
Pobudka o 10:00, śniadanie i uczucie doganiającego mnie kaca. Goście,
goście i wyjście na obiadek. Szybkie telefoniczne zaproszenie na kawę
do klubu i już wieczór. Powtórka rytuału z dnia poprzedniego i wyście
do lokalu. Oczekiwanie na wynik wyborów dłużył się niesamowicie. Nie
wytrzymaliśmy z Kochaniem na odczytanie wyników. Były opóźnione
półtora godzinne. Wyszliśmy wcześniej poszukać przyjemności w
darkroomach tutejszych lokali. Było warto. Zamknęliśmy się w jednej z
kabinek z przystojnym, świetnie zbudowanym gościem. I zaczęło się.
Myśleliśmy że będzie ostrzej. A skończyło się na posuwaniu na dwa baty
i 2 w 1. Kochanie był ostry w stosunku do mnie, gość już nie
specjalnie, na szczęście atmosfera podniecenia i ekscytacji nadrabiała
brak ostrzejszych klimatów. Po wszystkim gość przeprosił, że dnia
poprzedniego już był wyczerpany i nie miał siły na igraszki z nami.
Pozbieraliśmy się i wróciliśmy do opuszczonych znajomych. Tym razem w
pokoju byliśmy o 4:00, ale spać poszliśmy dopiero o 5:00.
Niedziela powrót do domu. W samochodzie mimo, że było nas 4-ch, było
smutno.Nikt nie chciał się przyznać, że żałuje, że ten weekend już się
skończył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz