10/05/2011

Odkrywanie siebie samego

Świat BDSM nie zawsze mnie pociągał. Przynajmniej nie w takiej
formie jak teraz. Fakt zawsze się śliniłem na widok faceta rosłego,
przypakowanego, owłosionego (choć nie koniecznie ;) ). W trakcie
dojrzewania moich upodobań, facet ten „zaczął nosić" skóry. Bez
znaczenia czy była to tylko skórzana kamizelka, spodnie, chapsy czy tylko
uprząż (mniam). Tłumaczyłem sobie że skóra to taki mały fetysz, a
ten typ faceta podoba się nie tylko mnie więc nie odstępuje od ogółu.
Ha, nawet lepiej, jestem z takim facetem z związku. Z czasem zaczęły mi
się podobać zabawki, potem wiązanie. Kolejnym etapem był fisting,
który na początku mojej seksualnej podróży, przerażał mnie i
obrzydzał. Gdzieś pomiędzy kolejnymi etapami rozwoju seksualnego
pojawiły się: poppers, wosk, klamerki i kilka innych ;). Z czasem
uzbierało się tego całkiem sporo. I nawet spanking zaczął mi się
podobać, choć jako strona pasywna, byłem jego przeciwnikiem. Nie wiem, w
którym momencie zaintrygowała mnie chęć bycia zdominowanym przez innego
faceta. Zdominowanym, czyli... o tym w innym wątku.
Fakt, faktem BDSM cichutko wkradło się w moje/nasze życie seksualne.
Zaskoczony takim biegiem wydarzeń, chciałem wyjaśnić dla siebie samego,
jak to się stało. Przecież nie każdy kto ma styczność z praktykami
BDSM jest w stanie się do nich przekonać. Wręcz przeciwnie, spora grupa
osób po pierwszych kontaktach stwierdza, że to ich nie podnieca ich
bardziej lub że podniecenie zupełnie zanika.
Dlaczego „TO" mi przypadło do gustu?
Pomogło grzebanie w mojej pamięci. Szukałem wszelkich zachowań
seksualnych. Powoli spod kurzu zapomnienia wydobywałem kolejne
wspomnienia. Wróciły lekko rozmyte przez czas obrazy zabaw w piwnicy w
bloku. Wraz ze starszymi kumplami mieliśmy tam swoją kryjówkę. O dziwo
zawsze miąłem starszych kolegów na blokowisku. Rówieśnicy jakoś mnie
nie interesowali. Głównie przesiadywaliśmy i gadaliśmy, bawiliśmy się
saletrą i cukrem, ale też i było wspólna walenie konia. To tam
zbierałem pierwsze „szlify". Potem zabawy u nas w mieszkaniu z
sąsiadem kilka lat starszym. Te wspomnienia są znacznie wyraźniejsze. Z
nim bawiliśmy się w wiązanie, kneblowanie, podwieszanie za jajka.
Lubiłem te zabawy. Z rękoma związanymi na plecach leżałem nagi pod
stołem jadalnym. Stół jakich było dużo w tamtych czasach. Klasyczny,
wysoki, fornirowany stół rozsuwany, z dodatkowym blatem jakby było
więcej biesiadników. On przywiązywał sznurek do mojego przyrodzenia
przewieszał go przez belkę podtrzymującą dodatkowy blat i podciągał
mocno do góry. Teraz wydaje mi się ta scenka trochu śmieszna. Dwóch
łobuziaków bez problemu mieszczących się pod stołem ostro się
zabawia. Innym razem związany klęczałem przy łóżku, z tułowiem
położnym na łóżku. Pod nos wkładał swoje kapcie, sam siadał na mnie
i bił pasem po tyłku. Kurcze jak żałowałem jak w wieku 11 lat
musiałem się wyprowadzić na wieś.
Adaptacja do nowych warunków spowodowała, że zarówno stare znajomości
odeszły w niepamięć, jak i zabawy. Wspomnienia zostały odsunięte w
odległe zakamarki pamięci i przykryte nowymi przeżyciami. W nowych
warunkach z początku następowało nawiązywanie nowych znajomości. Nowi
koledzy byli grzeczni, dobrze ułożeni i nie w głowach im były takie
ekscesy. A poza tym nie było też za dużo czasu na wałęsanie się, bo
pojawiły się obowiązki związane z życiem na wsi. Tego też nie
znosiłem, ciągle było coś do zrobienia wokół domu.
Pod koniec szkoły średniej uświadomiłem sobie, że jednak wolę
facetów niż kobiety. Pierwsze spotkanie z mężczyzną. Spokojne,
delikatne, romantyczne.
Studia. Większe miasto. Więcej się działo, ale cały czas klasycznie,
delikatnie, bez ekscesów. Jak jednemu zaproponowałem żeby mnie
związał, to mu się seksu odechciało. Już się nie chciał kolejnego
spotkania.
Potem spotkałem moje Kochanie, wspólne zamieszkanie i całe szczęście,
okazało się że obaj jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia. Mimo że
na początku była klasyka znana z seksu m/m, choć szybko wskoczyliśmy w
3-kąty. Po kilku latach wspólnego życia, okazało się że mnie
interesują ostrzejsze klimaty, chyba już z zakresu BDSM. W tym właśnie
momencie, zacząłem poszukiwać w sobie dlaczego to mnie kręci. Co jest
tego przyczyną. Już teraz wiem. Zawsze taki byłem, a ten okres bycia
grzecznym chłopcem, to okres ukrywania własnych potrzeb pod przykrywką
chłopięcia, z które mnie uważali dotychczasowi partnerzy. Nie moją
jest winą, że młodo i niewinnie wyglądam, moją winą była chęć
dostosowywania się do tych ich wyobrażeń i okłamywanie samego siebie.
Teraz już wiem na czym stoję i wiem czego oczekuję.

5 komentarzy:

  1. Ja tak miałem ze skórzanym fetyszem. Prawie spuszczam sięna sam widok zdjęcia kolesi w skórach. Chciałem być takim jak oni - ubrany od stóp do głów w skóry. Ale cały czas myślałem, że po pierwsze nie jestem masteem więc nie przystoi, a po drugie slave'm też nie, i że raczej nie należy w życiu udawać kogoś innego, kogoś kim się nie jest. Z upływem czasu dojrzałem do myślenia kategoriami, że to nie ważne czy chcąc być skórzakiem jest się top czy bttm, czy jest się masterem czy slavem. Ważne jest to, co daje nam spełnienie, co daje nam radochę w intymności. Mimo wszystko, niezależnie od wszystkich i wszystkiego. Trafiłem tu przypadkiem, ale dziękuję Ci. Za to, że jesteś sobą. Qwertyx1977 on Recon.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    a gdzie jest napisane że facet w skórach ma być od razu w klimatach sm czy też bttm czy top. Skóry mogą być tylko fetyszem i nie ma to związku z pozycją czy też upodobaniami seksualnymi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz... Nigdzie, ale te stereotypy... Ludziom się wydaje, ze jak na zdjęciach widzą skórzaną czapkę oficera na głowie faceta, albo faceta trzymającego w dłoniach pejcz, to od razu ten facet musi być masterem, a już tym bardziej aktywnym samcem alfa. Ja już wyrosłem z takich bzdur i stereotypów i nudzi mnie nieco odpowiadanie na zaczepki ludzi z "Recon'a" w stylu "dam ci się poniżać", które pojawiają się w odpowiedzi na opublikowane zdjęcia (a przecież nie jestem samcem alfa z szeroką szczęką i dywanem na klacie; zresztą klatę też najpierw trzeba mieć ;-). Seks jest odczuwaniem, a odczuwanie nie jest przywilejem, ot co... PS. Cieszę się, że do mnie zajrzałeś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak byłem mały i mieszkałem u babci na wsi, to właśnie tam poznałem zabawy typu policjanci i złodzieje, gdzie zawsze chciałem być złodziejem na koniec przywiązanym do drzewa. Wtedy byłem gówniarzem i nie widziałem w tym aspektu seksualnego, ale zawsze czułem przyjemność, niewidzialna ręka pchała mnie w tę stronę.

    OdpowiedzUsuń