6/29/2011

i stało się

Po rozmowach w świecie wirtualnym, wylądowaliśmy w klubie. Piwo, znajomi i powrót do domu.
Ponownie skończyło się u nas w domu bez dodatkowych gości. Sierściuch stał w balkonie i czekał na wschód słońca. Kochanie wzięło się za mnie. Początkowo delikatnie, ale tylko początkowo.
Sierściuch nie doczekał się pierwszych promieni słonecznych przez chmury, ale za to mógł się wyżyć na mnie.
Ja w pozycji na piseka, Kochanie rżnie mnie i napierdalał ręką po pośladkach,a Sierściuch palcatem bije gdzie popadnie. Plecy, pośladki , ręce. Raz mocniej, raz słabiej, ale piecze coraz bardziej. Po każdym uderzeniu mój zwieracz mocniej zaciska się na kutasnie Kochania.  Sierścuch zaczął mnie kopać po żebrach. Kochanie nie przestaje mnie rżnąć. Zatracam się w rozkoszy i bólu. Już nie wiem gdzie jestem. Odlot. Kochanie spuściło się we mnie.
Wieczór skończony obolałym prawym pośladkiem.
A ja się zastanawiam czy warto iść spać na 2 godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz