6/29/2011

Zmęczenie

Jestem za stary na zarywanie nocy w środku tygodnia.
Taka myśl kołatała mi się wczoraj w głowie. O dziwo była to jedyna myśl jaka mi się kołatała. Zmęczenie i pustka w głowie uniemożliwiały skupienie się na czymkolwiek. Po 12:00 pojawiła się następna, co zrobić żeby jak najszybciej zwiać z pracy.
W końcu wyjście z pracy, powrót do domu, wrzucenie coś na ruszt i do łóżeczka.
Kochanie przyszło do sypialni, dało buzi na dobranoc i zapowiedziało, że mam 1 -1,5h snu, bo potem mamy gości.
Po Kochaniu przyszedł Sierściuch i też dał buziaka, zrobiło mi się strasznie cieplutko na serduchu. Dwóch facetów i obaj tacy milusi.
===
Wyrwany ze snu. Przerażony.  Piątek. Późno już. Dlaczego nie jestem w pracy. Muszę być w pracy. Dziś już piątek. Cholera dlaczego budzik nie zadzwonił.
Chwilę trwało zanim uświadomiłem sobie, że to nie piątek, że nie jest tak późno, że wszystko jest OK.
Na dole już byli goście.
===
Wyjazd po Sierściucha, żeby odebrać go z pracy.
Karaoke -> piwo -> piwo -> karaoke.

Cholera już 3:00, rano do pracy.
Wracamy samochodem, prowadzi Kochanie, ja z Sierściuchem krzyczymy do siebie w dwóch językach. Naszym ojczystym i angielskim. Co krzyczymy, hmmm... wyrzucamy nasze bolączki ostatnich dni. Krzykiem informujemy się o naszych uczuciach, obawach, emocjach. Kurwa czy musimy do tego używać angielskiego. Czy nie potrafimy z sobą porozmawiać spokojnie, po polsku, bez korzystania czy to z komunikatorów internetowych, czy z języka angielskiego.
Kochanie wściekłe, bo nie rozumie co mówimy po angielsku.
Sierściuch martwi się, że nas wykorzystuje.
My martwimy się, że ograniczamy Sierściucha.
Pojebany świat, martwiąc się o siebie na wzajem, nie potrafimy rozmawiać, tylko musimy krzyczeć.
===
4:00 łóżko, ja wtulony w Kochanie i trzymający za rękę Sierściucha zasypiamy.
7:30 budzik, powolne wstawanie. cichutko, żeby nie zbudzić Sierściucha. Powoli budzę Kochanie, żeby mnie podrzucił do pracy.
W drodze do pracy,  wymuszam na Kochaniu, żeby przysiągł, że jak wróci to pójdzie spać.
Czuję jak zaczyna działać niebieska tabletka przeganiając kaca.
Ja:
- Jak myślisz, będzie coś pamiętał z tego co było wczoraj?
Kochanie:
- Nie jestem pewien, ale dobrze by było, żeby do niego to dotarło, że się o niego martwimy.
Zamykając za sobą drzwi od samochodu, życzę Kochaniu "kolorowych snów" i odchodzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz