6/29/2011

Jak zjebaliśmy nowy sling

Obudziliśmy się w południe. Ja jak zwykle ciut wcześniej, Kochanie kilka minut po mnie. Lekkie śniadanko, kawa i Kochanie zaczął się umawiać na portalu „społecznościowym” na kolejny seks. Moje zdziwienie było ogromne. On taki porządny, raczej nie bardzo chcący osób trzecich, teraz umawia się na wspólny seks. OK. Niech mu będzie.
Umówił się z człowiekiem na 16:00. Przed spotkaniem załatwiliśmy jeszcze kilka spraw na mieście i Kochanie odwiózł mnie do domu a sam pojechał po naszego gości. Umówiliśmy się konkretnie na fisting. Po przyjeździe Kochania z naszym gościem od razu przeszliśmy do rzeczy. Chłopię zostało rozebrane i położone na slingu. Nałożenie rękawic, niuchnięcie poppersa i praca nad zwieraczem. Nie był zbyt ciasny, ale w takich sprawach nie ma się co spieszyć. Powolutku wkładałem jeden palec, drugi, cztery, aż do wkładania ręki. Weszła tuż poza nadgarstek. Powolna praca nad jego dupą dawała efekty w postaci jęczącego gościa na slingu, Kochania ze sterczącym kutasem. Kutas Kochania od czasu do czasu lądował w moich ustach, co trochę przeszkadzało, ale było skurwysyńsko podniecające. Z jednej strony moja łapka w gości z drugiej strony kutas Kochania. Bawiłem się tym dziurskiem to wysuwając, to wsuwając łapę. Pierwsze ruch wolne, bez nerwacji. Z czasem przyśpieszyłem. Starałem się tak wsuwać, żeby wkładając jak najmniej rozbujać slinga. Jak doszedłem do etapu wkładania raz jednej łapki, raz drugiej, gość wył z rozkoszy, a Kochanie założyło rękawiczki. Nawet nie protestowałem jak mnie Kochanie odstawił od dupy i sam zaczął nad nią pracować. Też bez zbytniego pośpiech pchał łapę do środka. Ja w tym czasie klęczałem i obciągałem Kochaniu. No cóż, Kochanie ma duże łapy (nawet bardzo duże), więc jak tylko jego łapa weszła, chłopię się zlało :). Kochanie trochę popracowało w dupie gościa i nadeszła zmiana pozycji. Ja wylądowałem na slingu a nasz gość sprawnie penetrował moją dziurę. Jak już łapa gościa kilka razy zanurzyła się w moim dziursku, Kochanie zaczął huśtać slingiem, tak że gość tylko trzymał łapę wyciągniętą a resztę robił Kochanie. Poddawałem się tym huśtnięciom z całą przyjemnością w momentu, aż nasz gość nie wpadł na pomysł co by mi włożyć jedno z naszych dild. Jak pomyślał tak zrobił i zamiast łapy w moim otworze zagnieździło się dildo o średnicy 6cm. Chłopcy sprawdzali czy uda im się wepchnąć je całe. Nie wyszło, wcześniej trysnąłem stymulowany wielkim, czarnym dildem i łapą Kochania która to jeździła po moim kutasie. Nadszedł czas na zmianę obsady. Na slingu położył się znów nasz gość. Ja wyskoczyłem do łazienki się umyć, a Kochanie zaczęło posuwać gościa. Stanąłem przy slingu i lizałem gościa po sutkach, potem przeniosłem się do stóp Kochania. Chwilę lizałem stopy, aż zaproponowałem leżącemu na slingu zabawę z wziernikiem analnym. Trochę nie pewnie, ale się zgodził. Powoli Kochanie wsunęło wziernik i rozkręciło na tyle szeroko na ile pozwolił sobie nasz gość. Jak się okazało było wystarczająco szeroko, żeby weszło dildo. Nie to co miałem przed chwilą w dupie, tylko trochę mniejsze. Kochanie ostro stymulował drugi zwieracz gościa. Ten jęczał i…
Kochanie:
- Wyjąć dildo?
Gość:
- Chyba tak.
Kochanie:
- To tak czy nie?
Gość:
- Nie wiem.
Kochanie:
OK. Wyjmuję.
Gość:
- Ufff…
Ja:
- Rozumiem, że dobrze Ci było :D
Gość:
- Na tyle dobrze, że nie wiedziałem czy zostawić, czy wyjąć.
Wybuchliśmy śmiechem. I oto stała się rzecz nie spodziewana. Mój kutas znów był gotów do akcji. Oswobodziliśmy dupę gościa z wziernika, Kochanie przez chwilę posuwał gościa. Widząc mój wzwód, zrobił mi miejsce. Teraz ja posuwałem leżącego na slingu gościa, a Kochanie posuwał mnie od tyłu. Nachyliłem się na gościem i złapałem łańcuchów nad jego głową. Stałem na palcach, żeby się wpasować pomiędzy gościa i Kochanie. Kochanie tak dobijał, że dymał gościa za moją pomocą, a i przy okazji mnie :D. Poderwałem nogi do góry, Kochanie je złapał w kostkach i tak w powietrzu, będąc zawieszonym na rękach i chujach (moim w dupie gościa i Kochania w mojej dupie) jechałem tym pociągiem w kierunku kolejnego orgazmu. Naglę coś trzasło. To jedna z klamerek slinga nie wytrzymała tępa i się rozprostowała. No cóż, trzeba było zakończyć zabawę na slingu i przejść na materac. Na materacu już nie było tak wesoło. Po skończonej akcji odwieźliśmy gościa do miasta, zabierając po drodze Sierściuch od jego obiektu pożądania.
P.S. Sling już działa :D:D:D:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz